Na te słowa do oczu napłynęły mi łzy. Próbowałem wyważyć drzwi, na marne. Podszedłem do okna i krzyknąłem:
-Odsuń się.
-A bo co?!
Znalazłem spory kamień.
-Kochanie odsuń się!
Rzuciłem kamieniem, który rozbił okno. Szybko wskoczyłem do środka. Zobaczyłem jak zapłakana Hann próbuje otworzyć drzwi.
-To ona zaczęła. Znów... Uwierz mi.
-Tak na pewno! Odejdź do swojej laluni! Myślałam, że taki jesteś, ale nigdy bym w to uwierzyła gdyby nie to!
-Hann daj mi to wytłumaczyć....
-Co?! To, że znów całowałeś inną?!
-Ale to nie moja wina!
Szedłem w jej stronę nagle mogą uwagę odciągnęły kawałek szkła w ręce Hanne. Ale to rozproszyło moja uwagę na tyle abym nie zauważył lecącego w moją stronę wazonu, dostałem... Prosto w twarz. Znów pociekła mi krew z nosa.
-Kotku wybacz mi.
Dziewczyna stała zapłakana.
-Kocham Cię jesteś moim całym światem, nie mógłbym tego zrobić, nigdy.
Byłem obok niej, ta zaczęła mnie bić i kopać.
-Ej uspokój się proszę.
Unieruchomiłem ja i popatrzyłem w jej oczy, duże brązowe oczy. Przytuliłem ją jak najmocniej. Nie chciałem jej puścić.
<Hanne??>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz