-Oli?! O co Ci chodzi?
-O co do jasnej cholery cholery chodzi?!
-O ku**wa nic!
Wyszedłem do stajni. Podszedłem do boksu Esemplare. Wyprowadziłem go założyłem ogłowie i pojechałem na oklep przez las do miasta. Ustałem obok sklepu po czym przywiązałem Esem do kołka obok. Kupiłem w sklepie paczkę papierosów i napój energetyczny. Gdy wyszedłem ze sklepu zobaczyłem jak grupka moim byłych "przyjaciół" stoi obok wałacha.
-Fajną sobie furę znalazłeś. - śmiali się.
-Tylko na to Cię stać?! Znaczek ferrari. - drwili.
-Ciebie nawet nie stać na porządnych znajomych, a co dopiero na samochód.
Podszedłem w ich stronę, raczej szedłem do konia. Gdy nagle jeden z nich złapał mnie za ramię. Jeden mnie przytrzymał z drugiej strony. Podszedł trzeci i wymierzył w moją twarz. Podjąłem pierwszego strzała. Próbowałem go kopnąć, ale przytrzymali mnie... Znów mnie uderzył... Potem rzucili mnie na ziemie. Próbowałem się bronić. Lecz nie dałem rady. Zaczęli mnie kopać. Gdy zaczęła mi lecieć krew z nosa przestali. Odeszli się śmiejąc się. Wsiadłem na konia i wróciłem do stajni.
Zobaczyłem Hanne.
-Co Ci? - spytała oschle.
-Nic.
Odwiesiłem ogłowie. Podszedłem do Hanne i ją pocałowałem.
<Hanne?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz