Nie wiedziałem co powiedzieć. Przytuliłem ją mocno. Pocałowałem w policzek.
-Ale już nie jesteś taka.
-Ale to prze zemnie on nie żyje.
Widziałem w jej oczach łzy.
-Chodź pojeździmy.
-Nie mam ochoty...
-No chodź, konie to zawsze dobre rozwiązanie.
Chwyciłem ją za rękę i poprowadziłem do kuchni. Dziewczyna poszła się szykować. Każdy ma w życiu sytuacje, które będzie miał w pamięci do końca. Zapaliłem....
-A ty znów jarasz? Nie znudzi Ci się to?-usłyszałem głos za sobą.
-Nigdy.
Byliśmy już przy stajni. Była tam Kamila, Sam, Shara i ta dziewczyna. Chwyciłem za rękę Hann, która nie wiedziała przez chwilę co robię, Uśmiechnąłem się.
-Kogo dzisiaj wybierasz?
-Sawę, a ty?
-Esemplare. Plac czy teren?
-Jeszcze się pytasz. - uśmiechnęła się. - jasne, że teren.
-To chciałem usłyszeć.
Osiodłaliśmy konie i wyszliśmy na dwór, podciągnęliśmy popręgi i ustawiliśmy strzemiona.
-Gotowa?
-Zawsze.
Byliśmy w drodze do lasu. Ładne miejsce dobre do picia aby nikt Cię nie widział, lubię tu ukradkiem wychodzić, aby Kamila i Sam nic nie gadały i nic odemnie nie chciały.
-Fajne miejsce, co? - powiedziała.
-Noo....
Hanne wskazała na butelki w rowie, które były moje, ale nikt o tym nie wie,
-Ludzie to świnie.
-Noo.
-Co się tak cieszysz?
-Ładne miejsce z ładną dziewczyną, czego chcieć więcej?
Hann zarumieniła się.
-Miałaś kiedyś jakieś problemy? Na przykład w szkole?
<Hanne??>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz