środa, 31 sierpnia 2016

Od Leona Do Kamili

-Co jest? -zapytała dziewczyna, Michał patrzył na mnie lekko przestraszony. Wiedział jak reaguje na facetów wokół mojej dziewczyny. Tym razem byłem jednak spokojny, ufałem jej.
-Nic. Hannibal to fajny facet, obiecał że niedługo trafię do domu. -Nagle Michał wybiegł z sali, ja nie musiałem widzieć aby zrozumieć się dzieje. Na korytarzu ktoś był, szukał mnie. I ja wiedziałem kto to.
-Kamila, stań za drzwiami. Nie wychylaj się. Już - na mojej twarzy za pewne nic nie można było wyczytać. Zawsze tak robiłem gdy pojawiaj się on. Wszedł do pokoju. Wysoki, blady, na pół ślepy. W dresie, oraz tatuażem na ręku.
-Leon. -powiedział stojąc w drzwiach. Kamila posłuchała i tera widziałem ją tylko ja.
-Patrick. -mój oschły ton najwyraźniej go zaskoczył. Podszedł do mnie i spojrzał na telefon.
-Nie odbierałeś. Postanowiłem przyjść osobiście.
-Ile osób musiałeś ściągnąć aby obstawić cały szpital? Przecież ci nie ucieknę. -spiorunowałem go wzrokiem.
-Masz rację, ale po tobie mogę się wszystkiego spodziewać. Byłeś najlepszy w naszej grupie. Wiesz że muszę cię pogrzebać, prawda?
Nie odpowiedziałem, wpatrywałem się w jego twarz pełną blizn. Przypominały mi to co robiłem, a tak chciałem zapomnieć.
-Nie możesz dać mi spokoju? Spłaciłem dług. Nic na mnie nie masz. -Zaśmiał się. Złapał mnie za ramię, i potrząsnął mną. Nie dawałem po sobie poznać że robi to na mnie wrażenie, że mnie coś boli.
-Tak, spłaciłeś. Ale mnie się nie zostawia, rozumiesz? Ten kto odchodzi, umiera. Odszedłeś. A jeszcze żyjesz.
-Ma się to szczęście, co nie? Przynajmniej nie jestem taki jak ty, nie jestem mordercą! -przy ostatnich słowach podniosłem głos. Patrick przyłożył dłoń do mojej szyi. Nie mogłem oddychać. Patrick się uśmiechnął. Odsunął się i spojrzał w okno. Widziałem pistolet w jego kieszeni. Był gotów go użyć.
-Muszę iść, ale to nie koniec Leon. Zniszczę cię, tak samo jak ty zniszczyłeś moją grupę! -kiedy stał przy drzwiach, wyjął broń i wycelował. Potem był tylko huk, zdążyłem się uchylić. Kula trafiła w ścianę. Patrick zaniósł się śmiechem, a ja ukrywałem że nie mogę oddychać. Bolała mnie głowa, klatka piersiowa też. Kiedy Patrick wyszedł, w pokoju już stała Kamila. Zamknąłem oczy. Czy on nigdy się nie odczepi?!
<Kama?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy