Obudziłam się dość późno. Oliver'a nigdzie nie było. Przynajmniej nigdzie w domu, który nagrzał się do niemożliwie wysokiej temperatury. Chodziłam w samych majtkach i koszulce pożyczonej od chłopaka. Co prawda bez jego wiedzy, ale pożyczonej.
Rozbiłam kilka jajek na patelni i dorzuciłam podsmażone już warzywa. Wyciągnęłam tosty na duży talerz, a później nałożyłam jajecznicę na dwa mniejsze. Oczywiście wszystko zajęło mi dwa razy więcej czasu niż normalnemu człowiekowi, bo rzucałam się jak chora psychiczne tańcząc do piosenek lecących w tle.
Kiedy się odwróciłam że chłopak stoi w przejściu między kuchnią a salonem.
-No już myślałam że ktoś Cię porwał.-zaśmiałam się.-Śniadanie gotowe. Wykąp się najpierw, bo nie mam ochoty jeść z kimś, kto wygląda jakby spał na ziemi.-dodałam i dałam mu kuksańca w ramię.
Oli szybko poszedł po prysznic i wrócił do mnie. Wskazał palcem na bluzkę, którą miałam na sobie.
-Czy to jest...
-Twoje? Tak. Chyba nie jesteś zły że pożyczyłam?
<Oliver?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz