wtorek, 9 sierpnia 2016

Od Olivier'a Do Hanne

Wszedłem do jej pokoju i usiadłem na fotelu. Hann twardo patrzyła się w telewizor.
-To nie moja wina.
-Nie to może ja się z nią całowałam?!
-Nie wiem jak Ci to wytłumaczyć...
-Nic nie musisz.
-Przepraszam Hann. To ona mnie zmusiła.
Nie popatrzyła nawet na mnie. Wyjąłem paczkę fajek i zapaliłem. Gdy zakończyłem palić wstałem i usiałem na kanapie obok Hanne. Ani drgnęła, dalej oglądała. Przytuliłem ją. Ona natychmiast mnie odepchnęła mnie. Wstałem i poszedłem do siebie do pokoju mówiąc.
-Jeb*ć to.
Siedziałem do pierwszej w nocy. Jasna lipcowa noc, pełnia. Wstałem, zeszedłem na dół i poszedłem w stronę stajni. Cisza ma dworze. Otworzyłem drzwi i zapaliłem światło. Co niektóre konie pobudziły się podszedłem do Inncenty. Założyłem jej kordeo wyprowadziłem, zamknąłem stajnię. W kieszeni schowałem uwiąz. Wsiadłem i pojechałem przed siebie. Świetnie nauczyłem się dogadywać z klaczą przez te 5 miesięcy, codziennego widzenia się. Droga była nawet łatwo do dostrzeżenia. Dojechałem nad jezioro. Ładna pusta przestrzeń jedynie z jednym drzewem. Przywiązałem klacz do drzewa i usiadłem opierając się o pień. Zasnąłem.

<Hanne??>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy