Zatrzasnęłam drzwi i przekręciłam kluczyk. Nie chciałam już nawet o nim myśleć.
~~~~5 miesięcy później~~~~
Ostatecznie skończyło się na tym, że Oliver i ja pogodziliśmy się i teraz jesteśmy dobrymi przyjaciółmi. Co prawda za miesiąc ma wyjeżdżać, ale na razie o tym nie myślę. Sądzę że przebywanie w stajni jest dla niego przyjemne, ale tylko Bóg wie co on tam sobie myśli.
Był dzień przed walentynkami. Świętem, które nie ma sensu, ale przynajmniej dzisiaj są moje urodziny.
-Sto lat!-usłyszałam wrzask i aż podskoczyłam na łóżku, prawie zrzucając laptop, który trzymałam na kolanach.
-Oliver, zamorduję Cię!-wydarłam się i wstałam.
-Pomyśl życzenie.-powiedział, podsuwając mi świeczkę tak, że między płomieniem a moim nosem był milimetr przerwy.
-Ok.-powiedziałam i zdmuchnęłam ogień.
-O czym marzyłaś?
-Nie mogę powiedzieć, bo się nie spełni.
-Marzyłaś, żebym został dłużej?
-W życiu! Ja tylko odliczam dni do twojego wyjazdu.-zaśmiałam się i dałam mu kuksańca w ramię.-A że dzisiaj są moje urodziny to wiesz co to znaczy!
-Że się starzejesz?-spytał, udając niewinność.
Dałam mu z liścia w policzek, lekko oczywiście.
-Cicho cymbale. Dzisiaj ja wybieram filmy! Chodź!-krzyknęłam i pociągnęłam go za rękę do salonu.
Skończyło się na tym, że pierwszy film jaki oglądaliśmy to był "To tylko seks". Siedzieliśmy na kanapie i zapychaliśmy się popcornem.
-U nas nie będzie takiej formy przyjaźni, zrozumiałe?!-zaśmiałam się i odepchnęłam chłopaka ramieniem.
<Oliver??>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz