-Chciałam żebyś załatwił sprawę z tą dziewczyną, załatwiłeś?
-Można tak powiedzieć.
-Hej, a to była twoja mama?-spytałam zaciekawiona.
-Tak, ale już jedzie, spieszy się gdzieś.-powiedział.
Nie pytałam o nic dalej, bo wiedziałam że albo nie odpowie, albo się, co gorsza, zdenerwuje że nie daję mu spokoju.
Po raz kolejny nie widzieliśmy się do końca dnia, ale tym razem to on był w domku przede mną. Rodzice do mnie dzwonili i jak zwykle pół godziny gadania, ale przynajmniej zaproponowali coś, co w końcu mi pasowało.
-Hej hej! Mam propozycję nie do odrzucenia.
-Tak? Co takiego?
-Czy chcesz lecieć ze mną na Bahamy? Mamy tam dom letniskowy, co prawda nieduży, ale na prywatnej wyspie z piękną plażą.
-Wszystko super, ale bilety lotnicze nie wychodzą pewnie tanio.
-Czy ty sobie żartujesz? Rodzice w życiu nie puścili by mnie publicznym lotem - jestem przecież za mała. Poza tym jednym samolotem tam w życiu nie dolecimy. Wylądujemy w Hollywood, a potem śmigłowcem prosto na wyspę. Jeśli będziesz chciał, możemy zostać na kilka dni w mieście, może pojechać przy okazji do Miami, a potem Bahamy, co ty na to?
<Oliver??>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz