-Chcesz mnie zabrać się ze sobą?
-Tak, skoro nie lecisz ze mną na Bahamy, to chociaż pokażę Ci moje rodzinne miasto i dom. Wyślę zaraz do ojczyma wiadomość, żeby załatwił jeszcze jeden bilet, nie będzie problemu.
-Skoro tak mówisz.-powiedział z uśmiechem, a ja pocałowałam go delikatnie w policzek, wplatając moje palce w jego.
~~~~1.5 godziny później~~~~
Koło dziewiętnastej na podjeździe stajni pojawił się czarny Bentley Arnage moich rodziców. Jak się domyślałam, nie wysiadł z niego mój ojczym czy mama, a nasz lokaj - Alfred.
Droga na lotnisko zajęła nam koło dwudziestu minut. Podałam moje nazwisko i od razu skierowano nad do pierwszej klasy. Usiadłam na wielkim, skórzanym fotelu obok okna i zaczęłam oglądać gwiazdy. Spojrzałam na Oliego, który patrzył na mnie od kilku dobrych minut.
-I jak? Nie jest najgorzej?
<Oliver??>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz