DZIEŃ W PRACY
Jestem zatrudniony jako stajenny, więc dziś miałem powymieniać koniom ściółkę i oczywiście nakarmić je. Zacząłem od wymieniania ściółki. Słoma stała zawsze przed stajnią, ale gdzieś straciły się widły. Szukałem, ale nie mogłem ich znaleźć. Wreszcie postanowiłem, że spytam Rosal o widły. Nie było jej teraz w stajni, więc wziąłem numer od Samanty i zadzwoniłem do niej.
- Hej Rosal, tu Max. Wiesz może gdzie są widły?
Zapytałem.
- Tak, Nissy bała się ich i musiałam przestawić je do siodlarni...
Odpowiedziała dziewczyna.
- Aha, ok. Dzięki, pa.
Powiedziałem.
- Pa.
Rozłączyłem się. Pobiegłem po widły. Rzeczywiście były w siodlarni, przy samym wejściu do niej. Zacząłem od wyprowadzania wszystkich koni na padok, ponieważ tak będzie o wiele szybciej. Otworzyłem bramkę i wprowadzałem po kilka koni i z jednej i z drugiej stajni. Brałem po trzy konie, więc musiałem przyjść do stajni dziewięć razy, ale zeszło mi na tym niewiele czasu. Tylko musiałem łapać Aranta, bo uciekł. Słomę z każdego boksu musiałem najpierw wynieść do taczki. Ciągle musiałem przestawiać ją do kolejnych boksów, wreszcie po kilkunastu musiałem wyrzucić zużytą słomę i dalej wrzucać do taczki. Wreszcie uporałem się z tym zadaniem i oczyściłem szybko widły. Teraz kolej na czystą słomę. Starannie rozkładałem słomę po podłodze każdego z boksów. Było to wyczerpujące zadanie i zrobiłem sobie w pewnym momencie małą przerwę. Potem wziąłem się do dalszej pracy. Zostało mi już tylko kilka boksów do wyłożenia słomą. Potem dorzuciłem do każdego żłobu siano i paszę treściwą, śrut i otręby. Jeszcze musiałem tylko sprawdzić stan każdego z poideł automatycznych w boksach. Jedno nie działało. Od Viriane. Musiałem zgłosić to Rosal, a ona od razu po potwierdzeniu fachowca, że nie da się naprawić, zamówiła przez internet nowe. Wreszcie wprowadziłem konie do boksów. Użyłem węża ogrodowego, aby nalać Viriane wody. Na tym skończyła się moja dzisiejsza praca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz