PIERWSZY DZIEŃ W STAJNI
Odwzajemniłem uśmiech, ale wydawał mi się taki niepewny...
- Sam jest moją przyjaciółką. Ona zrozumie wszystko. Do każdego ma inne podejście, ja w tym mam jakąś taryfę ulgową. Spędzam z Nią czas codziennie, jest dla mnie jak siostra. Albo lepiej. Jak się pokłócimy, to Ona zacznie - a ja jak zwykle załagodzę sytuację. Jest jej ciężko wiem, nie chcę ranić osoby, która jest dla mnie najważniejsza...ale nie. Mam znajomych, mogę ich mieć, nic mnie nie ogranicza. Rozmawiałem z Nią, nie jest zazdrosna. Nic na to nie wskazuje. Ona po prostu...boi się, że mnie straci. No, nie będąc taki arogancki, może powiem inaczej. Chce mieć jeszcze przyjaciela. Może i jesteś dla niej jakąś konkurencją, kto wie. Ja przyjaciół wybieram sercem, to nie jest mój nic nie znaczący wymysł.
Skończyłem mówić.
- Jeśli tak uważasz...
Odpowiedziała chwilę przed tym milcząc.
- Rozsiodłajmy konie.
Powiedziałem. Julia poszła do boksu i usłyszałem gwizd z siodlarni. Obróciłem głowę. Samanta. Rozpromieniona Yui, pewnie słyszała co mówię...i dobrze. Niech zna moje uczucia. Puściłem Jej oczko i zabrałem się za rozsiodływanie Dumy.
<Julia?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz