sobota, 30 stycznia 2016

Od Hailie

PRACA

Jak zawsze leniuchowałam po jeździe na Viriane w stajni. Włączyłam radio i leżałam w słomie u mojej ukochanej klaczki. Zadzwonił do mnie telefon.
 -Halo? -odebrałam.
 -Hailie, gdzie ty się podziewasz?
 -Mama?
 -Nie! Duch Święty. No jasne, że ja -uniosła się.- Nie powinno ci czasem pisać na wyświetlaczu?!
 -Wyluzuj, jak zawsze przesadzasz a do tego jesteś nad opiekuńcza- westchnęłam.
 -Skończ! -rozkazała i od razu zmieniła ton -Gdzie jesteś?
 -Sprzątam w stajni po jeździe -skłamałam zniesmaczona.
 -Nie rozumiem po co ty to robisz, nawet ci za to nie płacą -westchnęła głośno na znak, że ręce jej opadają. ~Zdziwiłabyś się~ pomyślałam tylko. Nie mogłam jej powiedzieć, że zbieram na własnego konia. Nie pozwoliłaby mi na to. Tylko by się nagadała.
 -Kończę, nie mogę rozmawiać. Pa -rozłączyłam się.
 ~A teraz serio muszę brać się do roboty~ do ręki wzięłam szczotkę i zamiatałam stajnię. Zajęło mi to bardzo niewiele czasu. Zaraz potem wypastowałam siodła, których ostatnio nie zdążyłam. Powycierałam wszystkie kurze. Poukładałam szczotki i derki, które były w kartonie porozwalane. ~Widać, że ktoś czegoś tu szukał~. Na koniec umyłam wszystkie okna. Byłam wyczerpana. Padałam z nóg. Wyjęłam telefon i wybrałam numer mamy.
 -Hejo mamuś, tu twoja ukochana córeczka. Podjedziesz po mnie do stajni?
 -Widzisz, jak czegoś chcesz to potrafisz być miła. -przerwała na chwilkę- Jasne córeczko, już jadę.
 -Dzięki.
 -Ale co się stało, że nie możesz pieszo?
 -Mam lenia- westchnęłam, próbując opanować zdenerwowanie na tą kobietę.
 -Aha- twardo odrzekła- Cześć.
 -Nie musisz się spieszyć. Pa. -rozłączyłam się.
 Podeszłam do Viriane, mojej ukochanej klaczki. Ona to prawdziwy towarzysz. Zawsze umie okazzać swoje uczucia. Bynajmniej mi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy