NOCNY DYŻUR
Zawahałam się.
-Tak...lubię jeździć. Robię to nawet dobrze...
-No więc pięknie!-Młoda kobieta klasnęła w dłonie.-Tylko naprawdę, następnym razem nie czaj się tak. Kiedy będziesz chciała iść w nocy do koni, to śmiało! A jeśli zauważysz Sam, lub mnie, powiedz nam o tym. Później niepotrzebnie się bać! Może chcesz pojeździć ze mną.
-Nie mam nic przeciwko.-uśmiechnęłam się.
-No to chodź.-wstałyśmy jednocześnie, a Rosal położyła rękę wzdłuż moich ramion i poszłyśmy do stajni.
Głaskałam konie, które przybliżały do nas pyski. Rosal kazała mi wziąć Sfilla, a sama poszła po innego konia. Wykonałam czynności, które powinno wykonać się przez jazdą i osiodłałam ulubieńca. Wkrótce spotkałyśmy się na zewnątrz. Rosal trzymała za wodze pięknego, białego ogiera. Nigdy wcześniej go nie widziałam! To Szarant de Painte...Wow, robi wrażenie! Kilka razy trącał właścicielkę stajni po głowie, a ona zwykle odsuwała albo siebie, albo pysk konia.
-No...to jedziemy gdzie?-spytałam wsiadając na Sfilla.
-Może nad tamto zamarznięte jezioro?-spytała wskazując palcem.
Ja próbowałam dostrzec ów jezioro, ale takowego nie dostrzegłam. Rosal zaśmiała się.
-Wiem, że go nie zobaczysz! Jest za lasem!-uśmiechnęła się.
<Rosal? Brak weny >.< >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz