Zaśmiałem się ciepło, gdyż zostałem obezwładniany długimi pocałunkami. Po chwili miałem okazję dokładnie przypatrzeć się oczom Sam. Takie piękne i duże... Zanim odzyskałem pełną świadomość leżałem na kanapie pod ciężarem Yui. Złapała mnie za ramiona i obściskiwaliśmy się dłuższą chwilę...
- Poczekaj...
Podniosłem się po chwili, aby nalać sobie jeszcze trochę wina. Rubinowy kolor...wspaniały smak. Po wypiciu jeszcze kilku łyków wina, chciałem wziąć coś mocniejszego. Losowałem z szafki. Pierwsze z góry stało whisky, które dostałem od brata na osiemnastkę. Nie próbowałem jeszcze, a tak mnie ciekawiło to, jak ono smakuje. Na początek nalałem sobie jeden łyczek. Całkiem całkiem, ale...dodałem cztery kostki lodu i już bez obaw nalałem całą szklankę.
- Już widzę, na jakim będziesz na kacu.
Powiedziała ze śmiechem Samanta przygryzając usta.
- Ja też. Cóż, YOLO.
Westchnąłem z zadowoleniem. Zawołała mnie ruchem ręki.
- Już idę, nie denerwuj się...
Usiadłem obejmując Sam.
<Samanta?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz