piątek, 29 stycznia 2016

Od Rosal

NOCNY DYŻUR

 -Co tu się do cholery dzieje! -wrzasnęłam widząc przy Sffil'u kolesia ze strzelbą i weterynarza.
 -Panna Misster!? - zawołał  i odskoczył. Oczy miał ogromne i cały się trząsł.- Co pani tu robi...!?- krzyknął bez opanowania.
 -Rosal! Oni chcą zabić Sfill'a- popatrzyłam na Sarah. Oczy miała podpuchnięte od płaczu i cała się trzęsła.
 -Puść ją!- rozkazałam przytrzymującemu ją facetowi i popchnęłam go. Zaraz podeszłam do kolesia z pistoletem i przyłożyłam mu pięścią. Złapał się za twarz i upuścił strzelbę, którą od razu wabrałam i zaczęłam walić nią o ziemię. Jakim prawem oni chcieli zabić mojego konia!
 -Sarah dzwoń po policję! Oni są nienormalni! -krzyknęłam a ona z tylnej kieszeni wyjęła telfon i położyła się koło ogiera, rozmawiając z policją.
 Wtedy dostrzegłam weterynarza, który wybiegał ze stajni.
 -Łapać go!!!! -wrzasnęłam i momentalnie w drzwiach stanął Hugh.
 -Gdzieś się pan wybiera?- zapytał nie dając przejść facetowi.
 -Dzięki -westchnęłam. -Zaraz tu będzie policja i niech nikt nie opuszcza stajni- głośno powiedziałam rozglądając się dookoła.
 -Mamy szczęście, że nie trafili w Sfill'a -wyszlochała Sarah tuląc się do konia.
 -Ogromne- uśmiechnęłam się na ten widok.

 Nie minęło 10 minut gdy do stajni weszli policjanci w mundurach. -No to się zaczyna- pomyślałam.

 Po wszystkich wyjaśnieniach, weterynarza i ich wspólników zabrali na komisariat. Są podejrzewani o umyślne zabijanie koni i oddawanie ich skór, włosia i mięsa nielegalnym fabrykom, czy coś. Policjantka poleciła mi dobrego weterynarza. Zadzwoniłam do niego i właśnie przyjechał.
 -Wyjdzie z tego?- zapytałam, gdy zrobił wszystkie badania.
 -Jest trochę wyziębiony, proszę podawać mu to- podał mi paczkę z tabletkami- dwa razy dziennie, rano i wieczorem, za około trzy dni powinien wrócić do formy. Zalecane jest dużo go prowadzać, żeby chodził.
 -Dziękuje- powiedziałam i przytuliłam go razem z Sarah.
 -Ten koń dużo dla mnie znaczy- oznajmiła z uśmiechem i łzami szczęścia dziewczyna.
 -Widać -również uśmiechnął się weterynarz- Do widzenia -pożegnał się wychodząc.
 -Do widzenia -razem z Sarah odpowiedziałyśmy.
 -Może napijesz się u mnie herbaty, kawy? -zaproponowałam.

<Sarah? Może coś mocniejszego?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy