Niestety dzisiaj nikt nie pomagał mi szykować konia. Teoretycznie wiedziałem jak to robić i gdzie co jest. Niestety totalnie zapomniałem gdzie są owijki tego konia. Na jego boksie było napisane Dumaj... . Wtedy zobaczyłem stojącą w boksie dziewczynę, która nakładała swojemu koniu siodło. Podszedłem do niej i oparłem się o boks.
-Cześć, nie przeszkadza? -odezwałem się. Dziewczyna popatrzyła na mnie.
-Nie, nie.. -odparła i ustała prosto nie zapinając popręgu siodła.
-Jestem Victor -podałem jej dłoń.
-Aria. Czegoś potrzebujesz? -zapytała jakby wiedziała po co przyszedłem.
-Nie.. to znaczy tak. Chciałbym zapytać gdzie są owijki tego konia -wskazałem wierzchowca.
-Już cię przyniosę, popilnuj mojego konia -powiedziała i zniknęła zaraz za drzwiami siodlarni. Gdy z nich wyszła trzymała granatowe owijki. -Proszę.
-Dzięki. jak ci się mogę odwdzięczyć? Może jakieś piwo po jeździe?
<Aria?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz