piątek, 15 kwietnia 2016

Od Mad'a CD Hailie

Staraliśmy się trafić na ścieżkę powrotną, ale widocznie nie zapamiętaliśmy drogi, przy tak 'wolnym' tempie trudno było cokolwiek zapamiętać. Skończyło się na tym że zastała nas noc, brak zasięgu w telefonach, brak danych komórkowych, nic co łączyłoby nas z resztą świata.
W końcu poddaliśmy się i zeszliśmy z koni. Lepiej błądzić za dnia, niż gubić się jeszcze bardziej w nocy, ledwo widząc czubek własnego nosa.
-Trzeba jakoś przywiązać konie.-powiedziała znużonym głosem Hailie.
Rozglądnąłem się za czymkolwiek, do czego można byłoby przywiązać uwiąz (na szczęście miałem kantar dla Pistacji, a przyzwyczajenie zawsze mówi mi żeby brać uwiązy w tereny).
W końcu znaleźliśmy przewrócone drzewa na tyle cienkie, żeby można było opleść wokół niego normalnie linkę, ale na tyle grube, by nie złamało się przy pierwszym lepszym szarpnięciu.
-Trzeba będzie pełnić warty, możesz zacząć, a późniejszą wezmę ja.-stwierdziłem, wiedząc że późniejsze warty zawsze są trudniejsze, a najbardziej nad rankiem.
Dziewczyna skinęła tylko głową i oparła się o drzewo. Siodła przewiesiliśmy przez inny konar, a czapraki rozłożyliśmy na ziemi, przez co było całkiem wygodnie.
-Proszę.-powiedziałem zdejmując przez głowę grubą, ciepłą bluzę. Dziewczyna spojrzała na mnie, kuląc się z zimna.
Uśmiechnęła się do mnie i wzięła ubranie, zakładając je szybko. Oczywiście była o wiele za duża, Hailie była szczupłą i delikatną kobietą.
Ułożyłem się na czaprakach i zamknąłem oczy. Nie wiem ile czasu minęło, ale otworzyłem je wtedy, kiedy dziewczyna zaczęła ziewać.
-Hej, może się położysz, a ja obudzę Cię nad ranem? W sumie nie chce mi się spać.
Oczywiście że chce mi się spać, co ja robię? Czy ja w ogóle myślę o sobie? Jasne że nie, nie powinienem myśleć o sobie, nie jest samolubny. Ale ja też muszę spać... wyśpię się kiedy indziej, teraz nie czas na to. Toczyłem wewnętrzną kłótnię z samym sobą, kiedy koleżanka oparła się o mnie i zamknęła oczy.
Oplotłem ją ramieniem i wbiłem oczy w konie. Minęły może dwie godziny, kiedy poczułem że ciało odmawia mi posłuszeństwa, a oczy kleją się do siebie. Powoli zacząłem odpływać, kiedy Hailie podskoczyła i wydała z siebie stłumiony, cichy krzyk.
Podskoczyłem przerażony i spojrzałem na nią, a potem rozglądnąłem się dokoła, patrząc czy coś nam zagraża, ale las był cichy i spokojny, czasami tylko wiatr sprawiał że liście cicho szumiały. Przeszły mnie ciarki. Nie lubiłem ciszy.
-Co jest? Wszystko okej?

<Hailie??>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy