TRUDNE CHWILE
Te uczucie, uczucie tej wolności. Mistral jak na poniedziałek zachowywał się jak na niego bardzo ostrożnie, może i on wiedział w jakiej sytuacji teraz jestem. Poklepałam konia po szyi, i przyspieszyłam trochę Mistrala tak abym była obok Hailie a nie za nią.
-Wszystko ok?- zapytała się, patrząc w moją stronę.
-Tak, po prostu dawno nie jeździłam konno.- odpowiedziałam uśmiechając się do Hailie.- Brakowało mi tego, a naj bardziej tego świeżego powietrza.- zażartowała.
-Czyli dobrze się czujesz?- ponownie zapytał.
-Hailie wszystko ze mną jest ok.
Właśnie wtedy zapadła cisza, nikt z nas nic nie mówił. Co raz rozglądałam się gdzie jedziemy, lecz widoczność była słaba bo było jeszcze trochę ciemno. Bez zastanowienia się dałam znak dla Mistrala aby przeszedł do kłusu, a następnie do galopu. Ten powiew, te uczucie, ta chwila. Nie wiem co jest w jeździe konnej, ale jest w niej coś magicznego co daję poczucie że czas się zatrzymał, i każde problemy od tak zniknęły jak słońce w nocy. Mistral nadal biegł przed siebie przez polanę aż dotarliśmy do lasu, dopiero wtedy zorientowałem się że przy mnie nie ma Hailie.
-Chol*ra.- szepnęłam przestraszonym głosem.
Musiałam mieć kogoś przy sobie, tym bardziej że lekarz nie pozwolił mi jeździć konno jeszcze dwa tygodni. Przez problemy z utrzymaniem równowagi i innymi duperelami.
<Hailie?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz