NOWE MIEJSCE
-Co? Co jest?-poderwałem się na nogi nie wiedząc co się dzieje. Hailie przyłożyła palec do ust.
-Coś jest w krzakach.-wyszeptała i wskazała głową kierunek.
Wziąłem z ziemi dość grubą gałąź i podszedłem do gęstwiny zieleni. Odsłoniłem liście kijkiem i nachyliłem się żeby zajrzeć co to za straszny potwór kryje się w nich.
-O MÓJ BOŻE!-krzyknąłem.
-CO?! CO TO JEST?!-pisnęła Hailie, ale ja zacząłem się tylko śmiać i włożyłem ręce między gałęzie.
-Szczeniaczek!
Wyciągnąłem ręce z pieskiem w kierunku dziewczyny prezentując jej maluszka.
-Ktoś musiał biedaka wyrzucić do lasu-stwierdziłem kręcąc głową
Podeszła do nas i pogładziła psa po głowie.
-Nie możemy go tutaj zostawić...-stwierdziła patrząc stworzeniu w oczy.
-Oczywiście że nie.-powiedziałem i przycisnąłem do siebie małego.-Hej, chyba wiem gdzie jesteśmy! Popatrz... czy na tamtej górce nie jest nasza stajnia?-spytałem wskazując palcem przestrzeń.
-Tak, masz rację.-powiedziała Hailie i wróciła do przyglądania się roztrzęsionemu psiemu dziecku.
-Musimy szybko go czymś okryć, cały się trzęsie z zimna.
<Hailie?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz