Pokiwałam przecząco głową. Louis patrzył w przód jakby nad czymś myślał.
-Przenocujemy tu! - Powiedziałam i zaczłam z klaczy. Wyciągnęłam z torebki dwa uwiązy. Zawsze przy sobie noszę takie. Przywiązałam konie do dziwnego drzewa i poszłam poczukać patyków.
≈Kilka minit później≈
Siedziałam przy ognisku. Czułam się dziwnie w takiej ciszy. Powinniśmy o czymś porozmawiać. Ale o czym? Przecież w ogóle go nie znam. No właśnie!
-A masz jakiegoś konia?
Zapytałam się. Duma pochodziła ze stajni więc nie mogła być jego.
-Nie mam.
Odparł i popatrzył mi prosto w oczy. Co było na pewno trudne bo siedzieliśmy obok siebie
-Ja mam Rosę, i Riny'ego jej źrebaczka.
Powiedziałam i popatrzyłam na śpiące już konie. Nawet fajnie się czułam w lesie przy ognisku. I z Louisem który, który... Po prostu tu był. Na pewno nie wytrzymałabym w lesie zupełnie sama.
<Louis?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz