PRACA
Wszedłem powolnym krokiem do stajni. Abbys jak już zazwyczaj został na zewnątrz przywiązany do płotu. Od razu po wejściu do środka w oczy rzuciła mi się jakaś karteczka. Podszedłem bliżej i ściągnąłem ją ze ściany. Zacząłem czytać jej treść.
" Do pierwszej osoby, która to odnajdzie.
Byłabym wdzięczna za zajęcie się Rosalett, wypuszczenie na pastwisko: Emiranta, Frozyne, Dume, Łexi i Łezke. Do tego jeszcze byłoby fajnie jakbyś dał/dała radę jeszcze dosypać paszy w pustych boksach jak i dolać wody.
Rosal"
Bez chwili wahania postanowiłem wykonać prośbę dziewczyny. Na sam początek stwierdziłem, że wypuszczę konie na pastwisko. Nie było z tym większego problemu. Po chwili skończyłem i ruszyłem do boksu Rosalett. Wiedziałem, że przy niej trzeba być spokojnym i wszystko robić powoli oraz delikatnie. Zaraz jednak zmieniłem kierunek. Zapomniałbym o jej wyposażeniu. Po kilku minutach gotowy stanąłem przed boksem klaczy. Otworzyłem go. Rosalett spojrzała na mnie niepewnie. Odłożyłem jej rzeczy na ziemię. Powoli wyciągnąłem rękę w stronę klaczy. Po chwili pozwoliła mi się pogłaskać. Uniosłem lekko kąciki ust. Chyba zrozumiała, że nie mam złych zamiarów. Najpierw wyciągnąłem szczotkę i zacząłem czesać klacz. Dalsze czynności minęły mi dość szybko. Nie minęło dużo czasu. W końcu skończyłem. Pogłaskałem Rosalett po łbie na pożegnanie i zamknąłem jej boks za sobą. Odłożyłem rzeczy klaczy do siodlarni i ruszyłem sprawdzić czym zajmują się inni jeźdźcy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz