PRACA
Wszedłem na teren stadniny. Tym razem nie miałem zamiaru ćwiczyć. Przyszedłem tutaj z zamiarem pomocy w sprzątaniu, oporządzaniu koni itp. Wszedłem do większej stajni. Przywiązałem Abbysa, który jak zawsze był ze mną do najbliższego pustego boksu. Pies siedział grzecznie jedynie wiodąc za mną wzrokiem zaciekawiony. Rozejrzałem się wokół. Po chwili zauważyłem dziewczynę wchodzącą do stajni. Z tego co kojarzyłem miała chyba na imię Rosal. Postanowiłem zapytać się jej w czym mogę pomóc.
- Em… Rosal? - zapytałem niepewnie.
Dziewczyna niemalże natychmiastowo odwróciła się w moją stronę. Spojrzała na mnie z niemym pytaniem.
- Słucham? - zapytała po chwili.
- Em… Chciałem się zapytać czy mógłbym pomóc w sprzątaniu stajni albo w oporządzaniu koni… Czymkolwiek? - powiedziałem dość cicho.
- Jeżeli chciałbyś pomóc to możesz posprzątać boksy koni, których aktualnie nie ma w środku. Potem możesz jeszcze sprawdzić czy wszystkie konie mają jedzenie oraz picie. Jeżeli będzie czegoś brakowało uzupełnij to – odpowiedziała z uśmiechem.
- Okej, postaram się to zrobić – uniosłem delikatnie kąciki ust.
Po chwili nie było już śladu po dziewczynie. Westchnąłem. Pogłaskałem Abbysa po łbie i zabrałem się do roboty. Wziąłem potrzebne mi rzeczy do sprzątania i ruszyłem do pierwszego boksu. Po około półtorej godziny skończyłem. Wysprzątałem wszystkie boksy. W międzyczasie kilka osób wchodziło i wychodziło ze stajni. Jednak ani ja nie zwracałem na nich uwagi, ani oni na mnie. Odłożyłem wszystkie rzeczy na miejsce. Po chwili zacząłem obchód sprawdzając czy w każdym boksie jest jedzenie i picie. W większości jeszcze było. Jedynie do jakiś 3 musiałem dosypać paszy i chyba do 5 dolać wody. Po skończonej pracy uśmiechnięty podszedłem do Abbysa. Odwiązałem go i skierowałem się do wyjścia z zamiarem powrotu do domu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz