poniedziałek, 4 kwietnia 2016

Od Louis'a Do Victor'a

MAŁY WYPADEK Z PSEM

Obudziłem się dość wcześnie. Zegarek wskazywał na 7:30. Powoli wstałem. Załatwiłem poranną toaletę i ubrałem się. Ruszyłem do kuchni. Zrobiłem sobie kanapki na śniadanie. Nie minęło kilka minut, a już przy moich nogach stały wszystkie moje zwierzaki oprócz Amary. Zostawiłem nietknięte jedzenie i wstałem aby nasypać karmę zwierzakom. Kiedy one zadowolone się zajadały miałem chwilę spokoju. Szybko zjadłem swoje śniadanie. Spojrzałem na zegarek. 9:30. Nie mając nic lepszego do roboty postanowiłem wybrać się do stajni. Wziąłem smycz Abbysa i przypiąłem ją do jego obroży. Mogłem go zostawić jak resztę jednak wolałem nie ryzykować tym, że zamknie się w sobie i stanie się agresywny. Wyszedłem z domu i zamknąłem go na klucz. Powolnym krokiem ruszyłem w stronę stajni. Mieszkałem dość blisko. Po ok. 15 minutach byłem na miejscu. Rozejrzałem się wokół. O tej godzinie nie było tu za wiele osób. Westchnąłem. Nagle poczułem, że smycz Abbysa wyślizguje mi się z ręki. Chciałem ją złapać ale było za późno. Pies pobiegł przed siebie. Szybko ruszyłem za nim. W końcu musiałem przystanąć aby zaczerpnąć trochę powietrza. Wtem zauważyłem Abbysa skaczącego na jakiegoś chłopaka i liżącego go po twarzy. Szybko podbiegłem tam i odciągnąłem psa.
- Przepraszam – wymamrotałem nawet nie patrząc na tamtego chłopaka

<Victor?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy