NIEZNANE
-Jasne, z chęcią.-powiedziałam uśmiechając się. Oporządziłam i osiodłałam Maniego. Wsiadłyśmy na konie. Sam jechała na jakimś koniu, nie wiem na jakim, ponieważ jeszcze nie znamy tych koni. Wiem że Manifest od razu go nie lubił. Pojechałyśmy nad jezioro i do lasu, na łąkę... wszędzie było pięknie! W końcu wróciłyśmy do stajni. Czekała na nas Sandra. Uśmiechnęłam się do niej ciepło. Ona do mnie też. Podeszła i pogłaskała wałacha po chrapach.
-Jak się nazywa?
-Manifest, ale częściej Maniek.-zaśmiałam się. Popatrzyła na mnie wesoło, a potem odeszła. Spotkałam ją znowu w siodlarni.
-Cześć, co tam u Ciebie?-zapytała przyjaźnie wpatrując się jej dużymi, błyszczącymi oczami.
-Dobrze, macie fajne tereny. A u Ciebie?
<Sandra?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz