JEJ
-Sam nie panikuj!-krzyknęłam i chwyciłam dziewczynę za ramię. Jakaś postać ruszyła w naszym kierunku. Jęknęłam cicho ze strachu. W rogu pokoju zobaczyłam kij baseballowy. Chwyciłam go. Usłyszałam skrzypnięcie drzwi. Wzięłam zamach i uderzyłam mężczyznę w głowę. Upadł bezwładnie na podłogę. Wciągnęłyśmy go do środka.
-Jess, kto to?
-Skąd do cholery mogę to wiedzieć?!-wydarłam się zdenerwowana. Ściągnęłam mu kaptur który opadł mu na praktycznie całą twarz. Otworzyłam szeroko oczy.
-Sam?-szepnęłam.
-Co jest?
-Chyba właśnie przywaliłam twojemu chłopakowi.
<Sam?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz