poniedziałek, 9 lutego 2015

Od Jessicy

JEJ

Zauważyłam Sam, jak zawsze na jej koniu, ja jechałam na Dakarze, ale wciąż myślałam o Wyrwiju... zacznę go zajeżdżać jak najszybciej. Tymczasem klacz spłoszyła się czegoś i pokonując dwoma susami odległość dzielącą mnie i Sam. Zatrzymałam ją zaraz przed dziewczyną. Zaczęła dyszeć ciężko i strzyc uszami. Pogładziłam ją delikatnie po szyi, na dotyk zareagowałam robiąc kilka tanecznych kroków do przodu, a następnie rżąc cicho.
-Wow, niezły początek-zaśmiała się wsiadając na wierzchowca. Dzieliła nas drobna odległość, bo nasze konie stały w dwóch oddzielnych budynkach.
-Dawno nie chodziła, a ja dawno nie jeździłam, byłam zbyt zajęta Wyrwijem i tą całą sprawą że nie wsiadałam na nią-powiedziałam ściągając wodzę, na co klacz zareagowała cofając się i drepcząc w miejscu.
-Lepiej już jedźmy-powiedziałam, czując że nie utrzymam już dalej jej w miejscu. Sam spięła klacz, a ja tylko skręciłam Dakarą, nawet nie przyspieszając żeby zaczęła iść. Flika musiała iść trochę szybciej, czasami nawet przechodziłą do kłusu żeby nadążyć za nami. Może też z tego powodu że była trochę mniejsza od Dakary. W końcu przeszłyśmy obydwie do kłusu. Czasami musiałam przechodzić do półsiadu, żeby nie wypaść z rytmu. Zagalopowałyśmy, ale zaraz zatrzymałam konia, Samanta zrobiła to samo. Przed nami leżało wielkie, przewrócone drzewo.
-Skaczemy?-zapytałam, nie mając pewności czy Sam chce próbować, bo drzewo stanowiło przeszkodę mniej więcej sięgającą do 1,50 m.
<Sam??>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy