PRZEPROWADZKA?
Od dawna myślałam nad zmienieniem domu... może nawet miasta. Ale od niedawna ta potrzeba nasiliła się. Czuję się tutaj taka sama i zastanawiam się żeby poszukać pracy gdzieś indziej. Nie rozumiem dlaczego zawsze kiedy wszystko wydaje się być okey nagle wszystko się zmienia. Od kiedy Sam ma chłopak, z resztą tak samo jak Ros nie mam żadnej bliskiej osoby, wszyscy mają swoje sprawy. Zatrzymałam się przed boksem Fobii. Przynajmniej ona mnie nigdy nie zostawiła. Pogłaskałam ją po łbie i dałam kawałek marchewki. Usłyszałam za sobą czyjeś kroki. Odwróciłam się, ale nikogo za sobą nie zobaczyłam.
~Wariujesz tutaj, musisz znaleźć sobie jakieś towarzystwo~ pomyślałam i odeszłam od klaczy osiodłałam Furię i wjechałam na ujeżdżalnię. Poczułam delikatny powiew wiatru i od razu przypomniał mi się pierwszy dzień w stajni. Odetchnęłam głęboko myśląc, ile od tego czasu się zmieniło. Skróciłam wodze i popędziłam konia do kłusu. Najechałam na drążki, ale klacz wyrwała się i zaczęła galopować przez nie. Szarpnęłam ją delikatnie za wędzidło ale to nie pomogło. Pędziła dalej jak szalona, a ja nie mogłam nic zrobić. Nie wiedziałam o co jej chodzi. Nagle z zamyślenia wyrwał mnie fakt, że galopujemy wprost na ogrodzenie. Odchyliłam się jeszcze bardziej, ale w oszalałym galopie Furia ignorowała wszystko. Wiedziałam że nie wyhamujemy przed nim. Krzyknęłam głośno, ale krótko, bo po chwili zagłuszył mnie trzask łamanych desek i kości. Upadłam ciężko na ziemię stękając z bólu. Słyszałam głośne rżenie przerażonego konia. Próbowałam się podnieść, ale z trudem oddychałam. W kącikach ust poczułam spływające strużki krwi. Zaczęłam kaszleć, zadławiając się własną krwią. Usłyszałam jakiegoś mężczyznę krzyczącego moje imię, a potem sygnał pogotowia.
<Kto to??>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz