JEJ
Popatrzyłam na nią i zagryzłam zęby. Ona w ogóle mnie nie rozumie! Odwróciłam się napięcie i podbiegłam do samochodu.
-Nienawidzę Cię Sam, nie umiesz się ze mną cieszyć niczym, a teraz mówisz że nie mam uczuć. To zawsze na Ciebie wszyscy patrzyli! To ty zawsze miałaś szczęście, pieniądze i przyjaciół, a ja?! Nikt się mną nie interesował, nikt mnie przy tobie nie zauważał, a teraz mówisz mi takie rzeczy!?-krzyknęłam. Dziewczyna chciała coś odpowiedzieć, ale ja już siedziałam w samochodzie. Ruszyłam do przodu. Nie rozumiem czego ona ode mnie jeszcze chce. Podjechałam do stajni. Wzięłam karton który stał za budynkiem i zaczęłam pakować wszystkie rzeczy, moje i Dakary.
-O, Jessi, pakujesz się?-usłyszałam głos Ros. Przetarłam oczy ręką jednocześnie rozmazując się.
-Chyba muszę poszukać innej stajni. Ale nie martw się, nie przez Ciebie, to chyba po prostu moja wina.-dodałam po czym ominęłam ją i ruszyłam z pakunkiem w rękach do siodlarni. Wzięłam rzeczy Dakary i wsadziłam do samochodu. Wzięłam moją przyczepę którą dawno temu kupiłam i stała przez długi czas na podjeździe. Wsadziłam klacz i pożegnałam się ze wszystkimi. Niedaleko mojego domu była stadnina sportowa, do której zawiozłam mojego konia. Sama wróciłam do domu i wzięłam butelkę wódki. Zaczęłam pić ją prosto z gwintu. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi.
<Sam??>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz