PIERWSZY DZIEŃ W STAJNI
Droga polna była dość wyboista. Okolica była pozbawiona życia, zapewne przez dziwną pogodę, jak na tą porę roku. Gołe drzewa niejednego mogły przyprawić o dreszcze, a w porównaniu z szarym niebem wyglądało to jeszcze okropniej. Mi jednak odpowiadał taki krajobraz. Wszędzie totalna cisza. Tylko wiatr muskający moje policzki i otaczające mnie odcienie szarości. Wtedy zza zakrętu moim oczom ukazały się pastwiska, stajnie... dotarłam na miejsce. Poprawiłam torbę na moim ramieniu i nieco przyspieszyłam. Teren był duży, w niczym nie przypominał mojej starej stajni, w której nauczyłam się na prawdę dużo. Usłyszałam stukot kopyt na piasku w rytmie mocnego galopu. Skierowałam wzrok w stronę padoku, na którym właśnie jakiś chłopak trenował skoki. Zauważając mnie, zwolnił do stępa i podjechał pod ogrodzenie.
- Nowa? - Przyglądał mi się uważnie przez dłuższą chwilę.
- Owszem. Jestem Julia. - Podałam mu rękę. - Pokazałbyś mi, gdzie jest tutaj budynek główny? Muszę pogadać z właścicielką. - Dodałam, przyglądając się koniowi.
Jakiś chłopak?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz