WIŚNIOWY ZAPACH
Rozejrzałam się. Było idealnie.
-Tak, jest bardzo ładnie- westchnęłam zaciągając się świeżym powietrzem.
-To mało powiedziane- uśmiechnęła się i jej wzrok powrócił gdzieś w pole.
-Na co patrzysz?
-Widzisz tam- wskazała pole.
-Nie -parsknęłam śmiechem.
-To kup okulary- westchnęła z oddając uśmiech.
-No dobra- udałam minę zbitego szczeniaczka.
-Szarak tam jest.
-No w końcu- przewróciłam oczami i zaraz wypatrywałam zwierzęcia.- W sumie to okulary by mi się przydały -parsknęłam i zatrzymałam Nissy. Chciałam wypatrzeć zająca!
-Już go tam nie ma -pokazała zęby Sam.
-Ciekawe czy w ogóle był- zmarszczyłam czoło.
-Uwierz- Samanta ruszyła kłusem, zgrabnie wysiadując.
Za moment podążałam za nią. Zaczęłam anglezować a ona zaraz do mnie dołączyła.
-Mówiłam ci kiedyś jak kocham, gdy przy kłusie grzywa konia ociera mi się o dłonie? -wyszczerzyłam się a ona przekręciła głowę w moją stronę.
-A ja mówiłam ci jak okropnie wyglądasz w toczku? -wybuchnęła śmiechem.
-Ja chociaż mam w domu lustro i zdaje sobie z tego sprawę, nie to co ty- oddałam dogryzienie.
-Dobra, dobra.. rozumiem, że twoje ego ucierpiało -pokazała zęby.
-Uff.. na szczęście nie tak jak twoje -otarłam teatralnie czoło.
Zaśmiała się głośno.
-Gdzie się kierujemy? -zmieniła temat.
Kochała mi dogryzać. W sumie to nie wiem komu nie lubiła? Przez całą naszą przyjaźń, jednak nauczyłam się jej oddawać lub ignorować. Chociaż ja też czasem nie jesteś święta.. obu nam pasują takie zaczepki.
-Ja poprowadzę - dodałam łydki i ruszyłam szybszym kłusem.
-Zakład, że na klif- mruknęła Sam i dołączyła tempo do mojego.
-O co idziesz?- zaśmiałam się.
-No teraz to już na pewno nie pojedziesz -parsknęła śmiechem.
-Ochh Sam.
Weszłyśmy w zakręt i z naprzeciwka kontem oka zobaczyłam pędzący samochód. Sam jechała środkiem a ja poboczem, obok niej. Zrobiłam duże oczy i pociągnęłam wodzę a Nissy wpadła mocno popychając Maszę na bok po czym zwolniłam szybko dębując i zakręciłam na bok w ostatniej chwili, ledwo ocierając się o bmw.
-Sam! Nic ci nie jest! -popatrzyłam na Samantę, która siedziała sztywno na Maszy.
<Samanta??>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz