PIERWSZY DZIEŃ W STAJNI
Samanta poszła do domu. Ja w tym czasie zadzwoniłem do ortopedy, który powiedział, że mam dziś przyjechać poćwiczyć pół godziny z fizjoterapeutą. Najpierw konsultacja. Stwierdził, że bardzo szybko się nastawia i prawidłowo zrasta. Potem musiałem próbować samodzielnie chodzić i jakieś inne ćwiczenia, lekkie wykopy ranną nogą i tak dalej...po tym czasie nie wracałem już do stajni. Zadzwoniłem do Sam spytać, czy mógłbym wstąpić na chwilę do Jej domu.
- Halo?
Powiedziałem słysząc, że odebrała.
- Taaak?
Usłyszałem chwiejny, zaspany głos.
- Hej Sam. Mógłbym na chwilę przyjść do Twojego domu?
Spytałem niepewnie.
- Ach, he, he. Przyjdź, jasne...
Niepokoiło mnie zachowanie Samanty, to mnie jeszcze bardziej trzymało przy tym, żeby Ją odwiedzić. Zapukałem w drzwi. Zobaczyłem Sam z dwoma dużymi, pustymi butlami po mocnym winie. Chwiejnym krokiem podeszła do mnie przekonując mnie, abym wszedł.
<Sam?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz