PRACA
Siedziałam na gałęzi przyglądając się z ukrycia Macedonii i Bazylii. Wypuściłam klacze na osobną łąkę, gdzie właśnie się poznawały. Moja prywatna klacz trącała nosem gniadą dzikuskę. Żadna z nich nie kładła uszu. Jakże one się różnią! Leniwa Macedonia i energiczna Bazylia, która zaczęła brykać wokół zdziwionej koleżanki. Zaśmiałam się ze zdziwienia mojego konia. Po kilku minutach zeszłam na dół i wprowadziłam je do boksu. Boksy były puste, a więc pomyślałam, aby wpuścić do stajni wszystkie konie. Były na górnym pastwisku. Przy okazji może uda mi się je poznać. Najpierw wzięłam najbardziej kłopotliwego konia - Aranta. o chwili Rosalett oraz Wizuara. Po nich Nimfę, Dungę oraz Firsbby, która właściwie sama podążała za nami. Wreszcie wprowadziłam do boksów również Łexi i Łezkę, Frozynkę, Viriane, Maszę i Ekwadora. Bessti musiałam przekupić, ponieważ jeszcze nie zna kantara. Głaskałam ją i chwaliłam głosem za każdy najmniejszy sukces. Dwie klacze pracowały z trenerką Hailie na round penie, więc zabrałam się za kasztanowatą arabkę i bialutkiego kucyka. Później odprowadziłam hanowerkę i klacz małopolską, jakiegoś ogierka, leniwą holsztynkę i dwa ostatnie konie - niesamowicie dostojną trakenkę oraz wałaszka - araba. Wszystkie konie były już wpuszczone do boksów, a ja cała się zgrzałam. Musiałam odpocząć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz