sobota, 28 maja 2016

Od Sophii

"PRACA"

Następnego dnia z samego rana byłam już w Stajni Nimfy. Poinformowałam Rosal, że wypuszczę konie na pastwisko, wyczyszczę stajnię, zrobię porządek w siodlarni, następnie wykąpię kilka koni i pomogę początkującym jeźdźcom przygotować konie przed wieczorną jazdą.

Więc zabrałam się do roboty.

Weszłam pewnym krokiem do stajni, przywitałam się z końmi, pootwierałam boksy i wypuściłam je na pastwisko. Przez chwilę obserwowałam, jak radośnie galopują po zieleniejących się łąkach, po czym wróciłam do stajni. Chwyciłam widły i wywalałam z każdego boksu po kolei zużytą ściółkę, następnie nakładałam nową, świeżą, pachnącą. Widły zamieniłam na miotłę i zaczęłam zamiatać stajnię, następnie siodlarnię i podwórze. Wzięłam dwa duże wiadra i nalałam do nich wody, następnie wlałam ciecz do dużego zbiornika na pastwisku, gdzie konie mogły swobodnie się napić. Powtórzyłam czynność, tym razem wlewając wodę do żłobów w boksach. W każdym boksie zawiesiłam też siatkę ze świeżym sianem. Ruszyłam w stronę siodlarni i od razu mogłam stwierdzić, że po mojej wczorajszej pracy nie było śladu. Szczotki porozrzucane dosłownie WSZĘDZIE, jedną zdjęłam z żyrandola. Niektóre ogłowia leżały na ziemi podeptane, większość wodzy nie była podpięta, siodła wisiały na złych wieszakach... istny bajzel. Najpierw zabrałam się za szczotki i kopystki, układając wszystkie do odpowiednich pojemników. Następnie ogłowia; popodpinałam wszystkie, wyczyściłam i odwiesiłam na prawidłowe miejsca. Na końcu zabrałam się za siodła, które wystarczyło tylko wyczyścić i odwiesić na prawidłowe wieszaki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy