poniedziałek, 2 maja 2016

Od Max'a

NOWY CZŁONEK MOJEGO STADA

Tak, to stanowczo ten dzień, a raczej noc. Weterynarz stał już obok mnie, spóźniony kilka minut, bo Latte miała już skurcze. Na świat powoli przychodził źrebaczek. Tylko jak nazwę tego mojego achałka? W ogóle ogier, czy klacz? Chyba wolałbym klacz. Ale, mam już dużo klaczy, więc...w sumie to jest najmniejszym kłopotem. Kłopotem jest zaś to, że jestem zmuszony teraz do sprzedania aż dwóch koni. Bianke i Sawy. Nagle z zamyślenia wyrwał mnie pan weterynarz - niemłody już człowiek.
- Rozpoczęła poród.
Powiedział i zbliżył się spokojnie badając tylko klacz. Głaskałem zestresowaną Latte. Na jej pobłyskującą maść padały promienie słońca, które wdarły się tu przez okno. Nikogo nie było w stajni. Tylko my i konie. Spojrzałem na źrebaka. Już wyraźnie widziałem jego szlachetną głowę i chudziutkie przednie nóżki. Poród przeszedł szybko i bezproblemowo. Mały konik właśnie uwolnił się od matki, której daliśmy chwilę pobyć ze źrebakiem sam na sam. Wreszcie źrebak zaczął próbować wstawać. Minęło coś około pół godziny i już chwiejnie stojąc pił siarę(to pierwsze mleko matki).
- To ogier.
Usłyszałem od weterynarza, który badał małego ogierka. Po chwili weterynarz wyszedł i udał się do samochodu. Ja zaś spałem dziś w stajni - nie chciałem opuszczać Latte.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy