-Papa, do zobaczenia.-powiedziałam przytulając dziewczynę na pożegnanie.
-Cześć, byleby szybko.-odpowiedziała i zniknęła za drzwiami. W mieszkaniu zrobiło się tak pusto! Na szczęście przyszła Chris. Poszłyśmy do klubu.
***Następnego ranka***
Wstałyśmy na totalnym kacu. Nie dość że zaspałyśmy, pierwszy wykład był z prof. Brown. Nienawidziłam jej! Gdyby była tu Sam... dobra już! Nie maż się tylko zbieraj na wykład. Poderwałam się z łóżka, aż zakręciło mi się w głowie. Ubrałam się chwyciłam torbę i pobiegłyśmy na uczelnię. O 13 mieliśmy zajęcia praktyczne w naszej szkolnej klinice. Zrobiłam nawet naszemu pacjentowi prześwietlenie i pobrałam krew. Byłam szczęśliwa że w końcu mogłam się czymś wykazać. Po zajęciach poszłam oczywiście na wybieg, tym razem żeby dorzucić siana koniom. Podbiegł do mnie Mars.
-Nie teraz mały.-powiedziała głaszcząc przymilającego się ogierka. Wyszłam z wybiegu i zaczęłam patrzeć na dzikie mustangi.
-Hej.-usłyszałam za sobą czyiś basowy głos. Odwróciłam się zaskoczona.
-Cześć.
-Jestem Lucas.
-Jess.-powiedziałam podając mu rękę.
-Na jakim kierunku studiujesz?
-Weterynaria, a ty?
-Biotechnologia.-uśmiechnął się. Gadaliśmy tak przez kilka godzin, ale zaczęło robić się ciemno i zimno. Odprowadził mnie pod mieszkanie. Wbiegłam do mojego pokoju i zadzwoniłam do Sam.
-Hej, co tam.-usłyszałam głos w słuchawce.
-Sam, ON jest idealny!!!
<Sam?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz