-Spokojnie, ja się tym zajmę.-powiedziałam. Wróciłam po 10 minutach z małą buteleczką oraz zamiennikiem mleka dla psów. Wzięłam maluszka i zaczęłam karmić. Nagle mały przestał oddychać.
-Dzwonie po weterynarza!-krzyknęła Sam, ale ja już zaczęłam ratować zwierzaka. Najpierw tarłam jego brzuszek i grzbiet, żeby przeczyścić nieco drogi oddechowe, a następnie zaczęłam wykonywać zamaszyste ruchy w dół i w górę.
-Sam, już dobrze!-krzyknęłam, gdy tylko mały przeciągnął się i zaskiałczał. Z pewnością nie miał jeszcze dwóch tygodni. Może maksymalnie tydzień,
-Ale skąd ty to...?
-Chodziłam do technikum weterynaryjnego... no i prawie skończyłam studia.-powiedziałam lekko zawstydzona. Sam patrzyła na mnie.-Sam... właśnie zastanawiałam się czy... czy nie wrócić na studia. Ale musiałabym wtedy wyjechać i sama już nie wiem!
<Sam?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz