-Papa-pożegnałam się mocno ściskając Sam. Autobus ruszył. Zaczęłam po woli poznawać przyszłych studentów, którzy jechali ze mną, ponieważ był on wynajęty przez uniwersytet i właśnie tam zmierzał. Oparłam głowę o okno i zaczęłam oglądać przemijające drzewa.Nawet nie zauważyłam kiedy zasnęłam. Dopiero obudził mnie czyiś głos.
-Mogę tu usiąść?
-Jasne Sam.-powiedziałam niewiele się zastanawiając.
-Słucham?-zapytała jakaś dziewczyna ze zdziwieniem. Dopiero to otrzeźwiło mi umysł.
-Nic, nic przepraszam. Jasne, siadaj.-powiedziałam zdejmując torebkę z siedzenia obok. W autobusie panowała cisza, tylko czasami przerywana cichymi pomrukami. Widać, że mało kto tu się znał. Atmosfera była lekko przybijająca, dodając jeszcze smutną muzyczkę lecącą z radia.
-Jestem Chris, a ty?
-Jess, miło poznać.-uśmiechnęłam się do jasnej brunetki podając jej rękę.
-W jakim pokoju będziesz mieszkać?
-23, a ty?
-23!-zaśmiała się. A więc tak wyglądała moja współlokatorka:
Wydawała się miła i cieszyłam się że to właśnie z nią. Gadałyśmy przez kilka godzin, potem zaczęło robić się ciemno. Poszłyśmy spać. Rano wstałam widząc taki widok za oknem:
Od razu przypomniała mi się Stajnia Nimfy.
-Już dojeżdżamy. To ich konie. Mają kilka dzikich stad. Będziemy je doglądać.
-Na jaki kierunek idziesz?
-Weterynaria, a ty?
-Ja też.-uśmiechnęłam się. Po może 30 minutach byliśmy na miejscu. Najpierw "osiedliliśmy" się w swoich pokojach. Nasz wyglądał ślicznie. Mieliśmy potem pierwsze wykłady i zajęcia praktyczne przy zwierzętach domowych. Oczywiście na razie wszystko umiałam i rozumiałam, ale z doświadczenia wiem, że potem będzie o wiele trudniej. Wieczorem zadzwoniłam do Sam.
-Cześć!
-Hej Jess.
-Jak tam w stajni?
<Sam?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz