piątek, 30 grudnia 2016

Od Alice do Victor'a


Szybko osiodłałam Nimfę i wyszłam z nią na dwór.
Spojrzałam na cudnego konia Victora, był idealny. Bardzo chciałabym, aby należał do mnie.
Vic zwinnie na niego wsiadł, ja siedziałam już na Nimfie.
Wyjechaliśmy w las.
~
W milczeniu jechaliśmy obok siebie. Nimfie nie za bardzo spodobał się nowy koń w stadzie. Nie lubiła Breeze'a. Cały czas konie coś prychały, zagłuszając tę panującą wkoło nas koszmarną ciszę.
Spojrzałam na mężczyznę. Był zapatrzony na swojego rumaka. W sumie, mało go znam, ale wydaje się być całkiem miły.
''Chyba mi się nieco podoba...'' - pomyślałam, ale prędko odepchnęłam od siebie te myśli. Odwróciłam głowę.
~
Wyjechaliśmy z lasu na ładnie oświetlone porannym słońcem pole. Było bardzo przyjemnie i orzeźwiająco od porannej rosy. Uśmiechnęłam się uroczo do Victora i bez słowa przyspieszyłam w galop. Nimfa od razu ruszyła do przodu. Miałam wrażenie, jakby podzielała moją decyzję. Victor popędził konia i ruszył za mną. Moje rozpuszczone włosy powiewały lekko na wietrze. Wszystko wydawało się takie spokojne. Powoli zwolniłam do stępa, a Victor postanowił jeszcze nieco się zabawić. W pewnym momencie Nimfa skuliła uszy.
- Co jest? - mruknęłam i wcale nie oczekiwałam na odpowiedź. Victor był dalej na otwartym terenie galopując na Breeze. Nimfa stanęła w miejscu. Ścisnęłam ją łydkami, ale nie reagowała. Wyciągnęła szyję do góry, a uszy postawiła, jakby czegoś słuchała. Ściągnęłam lejce, w razie jakby coś się stało.
W tamtym momencie zaczynałam żałować, że nie wzięłam ze sobą kasku. Nimfa niespokojnie stawiała kroki nie ruszając się z miejsca. Próbowałam ją uspokoić.
Nagle Nimfa ostro ruszyła galopem, po czym zwinnie skręciła w bok. Wszystko działo się jak w zwolnionym tępie. Dlaczego to zrobiła?
Wylądowałam w trawie, a klacz pogalopowała. Uderzyłam się głową. Straciłam przytomność. Wszystko stawało się coraz ciemniejsze i rozmazane...
<Victor?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy