Po obiedzie od razu pojechałem do stajni. Zastanawiałem się w czym mogę pomóc. Usiadłem na belce siana i zacząłem rozmyślać. Nagle usłyszałem kroki. Przerwały one błogą ciszę. Podniosłem głowę. Była to Samanta.
-Cześć-zagadałem.
-Hej -odrzekła.
-Jest może coś do zrobienia?-spytałem.
-Innocenta, Nirvana i Summer byli w terenie. Mógłbyś je wyczyścić-zaproponowała uśmiechnięta dziewczyna.
-Już się robi-zażartowałem.
Poszedłem po szczotki. Moja ulubienica poszła na pierwszy ogień. Miała mnóstwo zaklejek. Czyszczenie wyraźnie jej się podobało, ale i tak co chwila dawałem jej smaczka dla koni.
Następna była Nirvana. Tą klacz również darzyłem sympatią. Co prawda po czyszczeniu nie miała brzucha pełnego jak Innocenta, ale i tak dostała trochę smakołyków.
Summer'a już tak nie rozpieszczałem. Co prawda wyprosił odemnie kilka smakołyków, ale dałem mu je tylko z dobrej woli. Gdy wszystkie konie lśniły udałem się do pokoju e którym mogłem zrobić sobie ciepłą herbatę. Powoli pijąc ciecz rozmyślałem o minionym dniu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz