Obudziło mnie łaskotanie w nosie. Wenus siedziała mi na klatce piersiowej i szurała ogonem po mojej twarzy. Delikatnie zdjąłem suczkę z łóżka i dałem jej, jak i Zeusowi i Jowiszowi porcję karmy i wodę. Sam udałem się do łazienki, aby się odświeżyć. Wziąłem prysznic, a następnie wszedłem do mojego pokoju. Wygrzebałem z szafki jeździecki strój i założyłem go. Później zjadłem śniadanie. Zniecierpliwione pieski już kręciły mi się w około nóg. Wyprowadziłem je na spacer, a następnie zamknąłem w dosyć dużej podwórkowej klatce, aby żaden intruz ich nie zaatakowałem. Mówiąc o intruzie mam na myśli inne psy. Potem pojechałem do stajni. Przed nią i w środku wszędzie walało się mnóstwo siana. Zamiotłem je szybko i wrzuciłem do boksów. Samanta miała lekcję z Mają, więc poprosiła abym sprowadził American Dream z pastwiska. Klacz uciekała przede mną. Wprowadziłem ją do stajni, właśnie gdy wchodziła tam dziewczyna. Poproszono mnie jeszcze, abym wyprowadził na pastwisko konie z Fundacji Nimfy. Szybko uporałem się z tym zadaniem. Gdy to zrobiłem przyglądałem się chwilę jak Samanta prowadzi lekcję. Mai szło całkiem nieźle, a nawet bardzo, bardzo dobrze.
-Już zrobione-powiedziałem gdy skończyła.
-No to chyba wszystko co trzeba było zrobić.-odrzekła.
-Ok-powiedziałem.
Poszedłem osiodłać Innocente by chwilę na niej pojeździć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz