środa, 7 grudnia 2016

Od Samanty do Alice

Mój budzik zadzwonił, jak co dzień punktualnie o szóstej. Wstałam ubrałam się jak na zwyczajny dzień szkoły:

Znalezione obrazy dla zapytania fajny komplet ubrań
Delikatny make'up. Już byłam przy drzwiach jak usłyszałam dobrze znany mi głos mojej mamy.
-Samanto, nie zapomniałaś o czymś?
-Tak???
-Śniadanie. 
Szybko się cofnęłam i chwyciłam kanapkę zapakowaną w lśniąc sreberko. 
-Paaa!
Była już siódma, autobus siódma piętnaście, do przystanku pięć minut. Przyśpieszyłam kroku. 

****Po szkole****

Siedziałam już w autobusie, który jechał na przystanek niedaleko mojego domu. Popatrzyłam na zegarek piętnasta. Dobra godzina pomyślałam. Gdy dotarłam do domu nikogo nie było, nic dziwnego wszyscy w pracy. Wyjęłam rosół z wczoraj i odgrzałam sobie trochę w mikrofali. Po zjedzonym posiłku miseczkę wstawiłam do zmywarki. Zmierzałam w pokoju, aby założyć ubrania do stajni. Otworzyłam szafę i zaczęłam poszukiwania moich ukochanych bryczesów. Nie ma.... Szukam dalej. Biega bo mało czasu.. Tylko piętnaście minut do autobusu. Kurczę, kurczę, kurczę!! Pobiegłam szybko do łazienki, nie ma! Wbiegłam do salonu gdzie stała suszarka, są! Jest, teraz szybko skarpety sztyblety i jestem gotowa. Podeszłam do lusterka... O Boże! Dobra Dobra uczesze się po drodze. 
Siedziałam już w autobusie. Ludzie otaczali mnie dziwnym wzrokiem. 

****W stajni****

Byłam w stajni tylko z jakąś dziewczynką, która i tak już jechała do domu.
-Do widzenia. - powiedziała wesoło.
-Do wiedzenia. 
Zamiotłam stajnię. 
Dziś wypadał dzień kopyt. Wyprowadziłam z pierwszego boksu Nimfę. Przywiązałam i przyniosłam wszystko co potrzebne: kopystkę, pilnik, lakier. 
Ehh nie ma mi kto potrzymać kopyt.
Ale moim zbawieniem okazała się Alice.
-O hej, Alice.
-Hej Sam.
-Pomożesz mi?
-Jasne! A w czym?
-Kopyta trzeba podpiłować.
-Tak. Nimfa idzie jako pierwsza. - zaśmiała się.
Pokazałam dziewczynie jak a trzymać kopyto, wyczyściłam kopystką, a potem zaczęłam pilnikować, po zakończeniu posmarowałam lakierem. 

<Alice??>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy