Była godzina dziesiąta, na tą właśnie godzinę była umówiona Maja - dziewczyna, na prywatne treningi skoków. Jej ulubiony koń - American Dream. Razem na prawdę dobrze współpracują.
-Cześć. - przywitałam się.
Piętnastolatka odpowiedziała.
-Hej. - zadowolona.
-Ami?
-Jasne, jak zawsze. - ucieszona wyjęła uwiąz z kieszeni i poszła do boksu konia.
-Pamiętaj, że zad też trzeba dobrze czyścić, bo ostatnio słabo się postarałaś.
-Oh, Sam wiesz, że w tedy się śpieszyłam.
-To dziś się nie śpiesz i czyść dokładniej. Załóż jej dziś nachrapknik, bo ostatnio strasznie pyskiem manewrowała.
-Dobrze.
Weszłyśmy na plac, przeszkody były już poustawiane stacjonaty: 70 cm, 90 cm, 100cm, cavaletti: 30 cm, 20 cm. Oraz na placu były drągi. Dziewczyna podpięła popręg i zwinnie wsiadła na klacz. Wiedziała co robić spokojnym stępem zaczęła chodzić po placu
-Weź ją trochę popędź, to ma być trening, a nie przechadzka. - uśmiechnęłam się.
Polecenie zostało wykonane. Postępowała jeszcze kilka minut.
-Kłus, na razie po kole.
-Okej.
Po trzech okrążeniach.
-Zmień stronę.
Już jechała czwarte kółko w kłusie.
-Okay, chwila stępu.
Po chwili.
-Okay, kłus ćwiczebny, i na zmianę ręka do przeciwnego kolana.
-Sam!
-Nikt nie mówił, że będzie łatwe.
Zrobiła tak kilka razy.
-Ok, zmień stronę półwoltą, potem co drugi zakręt wolta.
Wykonała ładnie polecenia. Zrobiła tak tak trzy kółka.
-Okay teraz drągi z kłusa trzy razy i stęp.
Polecenia wykonywała z łatwośćią.
-Chwila stepu, z kłusa drągi, a potem galop.
-Oke.
Dziewczyna już galopowała.
-Weź na początek cavalett'kę.
-Oke.
-Prostuj! Prostuj!
-Staram się.
-To coś słabo! Dawaj dawaj. Nawet dobrze! Teraz skocz dwa razy siedemdziesiątkę!
-Ju.
Najazd i skok.
-Dobrze!
-Łatwe.
Dziewczyna skakała potem dziewięćdziesiątkę i setkę. Kilka razy cavalett'kę. Po czym pomogła mi przy zamiataniu stajni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz