wtorek, 6 grudnia 2016

Od Samanty do Kamili

Po wejściu do stajni "tylnym" wejściem od razu zauważyłam, że ktoś jeździ na placu. Od razu rozpoznałam tam Kamilę. Fioletowy warkocz z pod toczka rozpoznam z daleka. Jeździła na Sekrecie. 
Postanowiłam wziąć Hikari na teren oklepem. Poszłam szybko na plac. 
-Kamila!
-Tak? 
-Jedziesz ze mną w teren nad staw pławić konie?
-Jasne! - powiedziała zadowolona - Sekretowi dobrze zrobi chwila odskoczni od placu. 
Poszłam do stajni, wyczyściłam do końca Hi, założyłam ogłowie i wyszłam przed stajnię gdzie czekała już Kamila, z Sekretem już bez siodła. Pogoda ciepła 26'C. Więc idealna pogoda do pławienia. Była godzina około 16 kiedy wyjechałyśmy, nie śpieszyłyśmy się, czasem tylko podbiegałyśmy wolnym kłusem. W końcu zobaczyłyśmy upragniony staw. Gdy końskie kopyta zetknęły się z wodą usłyszałyśmy dziwne gwizdanie.
-Kamila?
-Też to słyszałaś?
-Tak jakby gwizdanie...
-Pewnie ktoś na sąsiedniej gospodarce. 
-Zapewne tak. - przytaknęłam.
-Ale tak jakby za blisko. 
Zeszłam z wierzchowca. Kamila uczyniła to samo. Trzymałyśmy mocno konie za wodze, na wszelki wypadek. Nagle na górce zobaczyłam dwa duże owczarki niemieckie.
-Kami, też je widzisz?
-Tak...
-Co robimy?
-Może są nie groźne... - powiedziała, a w jej głosie wyczułam strach. 
Obok nich pojawił się jakiś gość.
-Kama ona ma pistolet!
Szybko wskoczyłyśmy na konie. 
-Sam uciekajmy. 
-Tylko on stoi na drodze do stajni.
Usłyszałyśmy pierwszy strzał i plusk wody. 
-Sam to chyba nie żarty uciekajmy.
Ruszyłyśmy konie do galopu, ale zaraz usłyszałyśmy kolejny strzał.
Biegłyśmy w stronę sadku.

<Kamila??> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy