czwartek, 31 marca 2016

Od Mad'a CD Hailie

NOWE MIEJSCE

-Właśnie, właśnie. Chodźmy, przecież nie możemy się spóźnić!-wykrzyczałem w żartach i pociągnąłem ją za rękę.-Jedziemy moim samochodem, nie skończyć w jakimś rowie z tobą za kółkiem.-zaśmiałem się otwierając  drzwi od strony pasażera.
-Madame.-uśmiechnąłem się ze sztucznym francuskim akcentem.

~~~~3 godziny później~~~~

Wsiadaliśmy właśnie z powrotem do samochodu. Siedzieliśmy w schronisku około 2,5 godziny. Obydwoje byliśmy głodni i zmęczeni.
-Jedziemy do restauracji?-spytałem z ciepłym uśmiechem.
-Jasne.-odpowiedziała i zapadło długie milczenie, przerwane głośnym warknięciem silnika Bentley'a.
Dojechaliśmy do mojej ulubionej włoskiej restauracji. Zamówiliśmy sobie jedzenie i rozsiedliśmy się wygodnie przy stoliku.
Spojrzałem na dziewczynę, rozkoszując się widokiem jej pięknych, gęstych włosów niesfornie opadających na jej twarz po całym dniu pracy. Jedno pasmo opadło jej na oczy.
Nachyliłem się i delikatnie ułożyłem je, wsuwając za ucho dziewczyny i wplatając dłonie w loki z tyłu jej głowy.
Spojrzałem w jej oczu, nachylając się bliżej tak, że nasze nosy się stykały.

<Hailie??>

Od Hailie CD Mad

NOWE MIEJSCE

 Patrzyłam na niego. Tak bardzo się bałam, a on okazał się takim wspaniałym człowiekiem. Nie myśląc za dużo przytuliłam go mocno a po moim policzku poleciała łza. Byłam taka wzruszona. Nie wiedziałam, że facet może zrozumieć mnie bardziej niż ja sama rozumiem siebie. Przytuleni do siebie siedzieliśmy chwilę. W końcu przypomniało mi się o schronisku.
 -Mad, a co ze schroniskiem? -powiedziałam powstrzymując głos tak by brzmiał naturalnie.

<Mad?? Dotkliwy brak weny :(>

Od Leji -PRACA

PRACA

Gdy patrzyłam po stajni nie mogłam wytrzymać. Wstałam i z własnej woli podeszłam do stogiu siana. Było tu bardo brudno. Chwyciłam widły. Już chciałam włożyć siano do wiadra. Ale nagle usłyszałam rżenie koni. To było takie głośne. Odłożyłam na chwilę widły i wyciągnełam nauszniki. Teraz było o wiele lepiej. Chwyciłam spowrotem widły i zaczęłam prace. Przekładałam powlli siano do wiaderka. A ono powoli się wypełniało...
Gdy skończyłam przekładanie, odłożyłam widły i chwyciłam wuadro. Było bardzo ciężkie. Ale to nie była najcięższa rzecz jaką niosłam. Szłam najszbciej jak mogłam. Co było trudne z wiadrem. Gdy doszłam na tył stajni wrzuciłam siano do przyczepy. I wróciłam do stajni. Nie chciałam żeby ktoś mnie zobaczył. Teraz tylko zabrałam nowe siano na widły i wrzuciłam do pustych boksów...

Kupowanie

Hailie dla swoich koni kupiła specjalne komplety.


DLA LOL
Na zawody:




DLA MYSZATEJ
Na zawody:


Zawody

By dobrze wyglądać na zawodach przydałoby się kupić może jakiś czaprak na te okazję?

~Juka

Od Leji -PRACA

PRACA

Popatrzyłam na dwór. Jeszcze nie było ciemno. Otworzyłam jeden z boksów. Koń na mnie popatrzył. Pogłaskałam jego grzywę i chwyciłam ogłowię. Chciałam iść ale koń stanął dęba. Ale jednak znałam pewną sztuczkę. Wyciągnęłam z kieszeni marchewkę i pomachałam ną przed klaczką. Ona zadrżała nie ufnie, ale już po chwili szła za mną. Zaprowadziłam ją na pastwisko i puściłam. Klacz od razu zaczęła brykać. A ja poszłam do stajni. Chwyciłam widły i przekładałam stare siano na bok. Gdy tylko boks był pusty wsypałam nowe. I nalałam świeżej wody... Gdy skończyłam sprzątać boks poszłam po klacz. Ona nie chciała iść. Ale w końcu mi się udało. Ale gdy patrzyłam po stajni widziałam jeszcze boksy idealne do pracy. Może jeszcze coś zrobię?...

Zawody

Opowiadanie o SKOKACH proszę wysyłać przed terminem do zjawa34.

Opowiadanie o UJEŻDŻENIACH prosze wysyłać do kamiciacho200.

Opowiadania o atrakcjach proszę wysyłać do Filka1121.

Przypominamy kto i kiedy:

Skoki
Hailie -Finka 01.04
Samanta - Sarafina 02.04
Max -Biance 02.04
Hugh - Pistacja 03.04
Kamila - Rose 03.04
Leja -Masza 04.04


Nagradzane rozrywki
Hugh - Pistacja 01.04
Hailie -Finka 01.04
Max - Bandeere 02.04

Ujeżdżenie
Chyenne - Dumaj Dastine 01.04
Hailie -Lol 02.04
Max - Magnat 03.04

Stanowiska

Awanse, awanse, awanse i niezupełne awanse! Awansowała Hailie z stanowiska Stajennej na Trenerkę. A Sarah może cieszyć się stanowiskiem Stajennej -życzymy dalszych sukcesów. Za to Leji brakuje dwóch opowiadań do awansu!! Wierzymy w ciebie.

~Juka

Od Cary CD Hailie

TRUDNE CHWILE

-Jak przecież..- ledwo wymamrotałam przerażonym głosem.
-Niestety, nie miał zapiętego pasa i.- nie dokończyła, spuszczając wzrok ze mnie.- Cara wszystko będzie ok.- dodała i usiadła na krzesło obok mnie.
Nie mogłam uwierzyć w to, w to że tak to wszystko się skończyło. Wystarczyło tylko parę dni, aby stracić kogoś na prawdę bliskiego. Bliskiego który zawsze umiał mnie rozśmieszać, który zawsze pomagał w każdej sytuacji, które kochał mnie a ja jego. Przez jedno spojrzenie, przez jeden błąd innej osoby. Nie mogłam dłużej wytrzymać, po chwili zleciała mi łza po moim policzku. Ja jednak od razu ją wytarłam ręką, aby Hailie nie zauważyła że się na prawdę źle czuję.
-Cara, proszę nie płacz.- dziewczyna obok powiedziała, i lekko przejechała swoją ręką po moim ramieniu na znak współczucia.
Ja tylko zamknęłam oczy próbując opanować swoje emocje. To tak bolało, gorzej niż same obrażenia po wypadku.. gorzej niż wszystko. Czemu zawsze ja daję innym ludziom pecha, nawet jeśli tylko chcem im podarować szczęście lub kawałek mojego delikatnego serca. Czemu zawsze ja muszę przechodzić przez takie rzeczy? Lecz wiem i będę wiedzieć jedno.. moje serce zawsze będzie należeć do niego.
-Kochałam go, naprawdę.- zaczęłam, nadal mając zamknięte oczy.

<ahh, ten brak weny.. piszemy tutaj czy na tym drugim opku? Hailie?>

Od Leji -PRACA

PRACA

Poczułam że już chyba się najeździłam . Leo chyba nie zwracał na mnie uwagi .Chwyciłam wodze i skręciłam do stajni . Musiałam trochę zarobić . Gdy jechałam poczułam że stęp to chyba za wolno . Więc poklepałam Łexi i pociągnęłam wodze . Ona z stepu powoli przeszła do kłusu a już po kilku sekundach biegła galopem . Gdy jechałyśmy dopiero poczułam że jest około 6 po południu . Czyli zostało tylko kilka godzin do wieczoru . Zwolniłam i zsiadłam z klaczy . Ona popatrzyła na mnie słodkimi i jak że pragnącymi przysmaku oczami . Wyciągnęłam więc z kieszeni marcheweczkę . Ona postawiła uczy i zawzięcie zaczęła ją chrupać . Gdy skończyła zaprowadziłam ja do boksu . Była z tego nie zadowolona . Więc do głowy wpadł mi pomysł . Chwyciłam jej ogłowie i zaprowadziłam na padok . Ucieszona klacz brykała i zaczepiała inne konie . A ja poszłam z powrotem do stajni . Chwyciłam to co było potrzebne . Dokładnie nie wiedziałam jak to się nazywało ale chociaż wiedziałam do czego to służy . Powoli przekładałam siano . I wkładałam nowe . Gdy skończyłam zabrałam wiadro i nalałam do niego wodę . I wlałam ją do powidła . Cały boks był czysty ! Wreszcie... Poszłam na padok i zaprowadziłam Łexi z powrotem do boksa . Chyba jej się podobało . Wypiła wodę a ja wyszłam ze stajni...

Od Chyenne CD Arii

ZAMKNIĘTE DRZWI

- Jak chcesz mogę cię zamknąć z powrotem-powiedziałam- zrobię to z wielką chęcią
Popatrzyłyśmy na siebie gniewnie. Wiedziałam, że albo będziemy wrogami albo najlepszymi przyjaciółkami. Co prawda wolałam pierwsze wyjście, ale kto wie?
- Jest około 4 nad ranem, podwieść cię?
- Jasne, dzięki
- Gdzie mieszkasz?
- Podwieź mnie tylko do centrum miasta, wystarczy
- Okay- powiedziałam- w takim razie chodź
Poszłyśmy jak najszybciej do samochodu. Otworzyłam drzwiczki i weszłam do środka. Zapięłam pasy i ruszyłam w stronę centrum. Chyenne siedziała sztywno na fotelu i milczała. Po paru minutach wreszcie dotarłam do celu. Dziewczyna otworzyła drzwi i wyszła z samochodu.
- Dzięki za podwózkę
- Nie ma za co- uśmiechnęłam się

<Chyenne?>

Od Sarah CD Rosal

NOCNY DYŻUR

Horror był jednym z tych straszniejszych. Nawet nie jeden facet, bokser, dresiarz, nieważne, pękłby na tym filmie. Wsiadłyśmy do samochodu, oczywiście ja, jako kierowca. Kiedy na miejsce pasażera, tuż obok mnie wgramoliła się Rosal i zatrzasnęła za sobą drzwi, spojrzałam na nią pytającym wzrokiem.
- Gdzie teraz?
Wzruszyła ramionami.
- Co powiesz na sklepy? Jeszcze nie są pozamykane... A my mamy ze sobą hajs. - zaproponowałam.
- Całkiem niezły pomysł. - przytaknęła. - Chociaż na chwilę odciąć się od tych krwawych scenek! - dodała lekko oburzona.
- No. - rzuciłam krótko i ruszyłyśmy do miasta. Jeździłyśmy, wyglądając przez szybę i śmiejąc się ze swoich żartów, czy sucharów. Wkrótce wysiadłyśmy przed pięknie oświetlonym centrum handlowym. Weszłyśmy do niego i od razu rzucił nam się w oczy świecący się w środku na róż z neonem butik, pełny sof, puf i tak dalej. Weszłyśmy do niego i zaczęłyśmy przeglądać ubrania. Wybrałam sobie kilka rzeczy, a mianowicie, taką sweet bluzę:


Ładna, co nie? I takie krótkie spodenki, oraz getro-rajstopy (XD) do tego:




Rosal też sobie coś kupiła i wyszłyśmy z butiku płacąc, po czym włóczyłyśmy się po galerii w poszukiwaniu czegoś, co przykułoby naszą uwagę. Zatrzymałyśmy się przy sklepie, jednak przy jakim to nie wiem, to Rosal pociągnęła mnie za rękaw! xd

<Rosal? Hły, hły>

Od Chyenne CD Leo

PROPOZYCJA

Po upływie dziesięciu minut spędzonych w ciszy, dojechaliśmy do stadniny. Rozsiodłaliśmy nasze konie i wyszliśmy ze stajni. Było blisko wieczora, słońce powoli zachodziła za horyzont, jakiś ptak świergotał leniwie obwieszczając koniec dnia. Pomyślałam, że pogoda jest wspaniała, jednocześnie ganiąc siebie za myślenie o zjawiskach atmosferycznych, kiedy stoi obok ciebie człowiek, który czeka na jakiś ruch z twojej strony.
- To... - zaczęłam, przystępując z nogi na nogę. - Chyba dobranoc...?
Popatrzyłam na Leo nieśmiało, po czym nie czekając na odpowiedź machnęłam niedbale ręką i mruknęłam:
- A zresztą... Dałbyś się skusić na wyjście? Do klubu na przykład?
Byłam ciekawa odpowiedzi chłopaka. Nie każdy chciałby pójść do klubu z nowo poznaną dziewczyną, jeszcze ze stajni. Jednakże, lubiłam zabawę i spontan i miałam nadzieję, że Leon nie odbierze mnie źle. Przecież nie chciałam od razu go obłapiać, zaproponowałam tylko przyjacielskie wyjście!

(Leo?)

środa, 30 marca 2016

Zawody - Etap II

Z przyjemnością ogłaszam rozpoczęcie II Etapu Zawodów Wiosennych!
Oto rozkłady parkurów oraz czworoboków które będą wykorzystywane na zawodach:

Parkur:
Niestety nie dam rady wstawić większego zdjęcia, gdyż nie zmieściłby się na stronie. Wiem że nie da się go zbyt rozczytać więc opiszę go po kolei:
Szereg 75-80 ; krzyżak 85 ; szereg 90-95 ; rów z wodą 90 (szerokość) ; skok-wyskok 100-115-130


Czworoboki:
Stwierdziłyśmy, iż układy ujeżdżeniowe będą to układy zrobione przez PZJ, początkowo miały to być przejazdy N3 oraz P3, ale w związku z małą liczbą uczestników wszyscy jeźdźcy jadę program N3 .

~~~~

Niestety, nikt nie dopisał się na zawody, a więc podaję rozpiskę osób już na nie zapisanych z terminami swoich opowiadań

Skoki
Hailie -Finka 01.04
Samanta - Sarafina 02.04
Max -Biance 02.04
Hugh - Pistacja 03.04
Kamila - Rose 03.04
Leja -Masza 04.04
Sarah -Coco S. 04.04

Nagradzane rozrywki
Hugh - Pistacja 01.04
Hailie -Finka 01.04
Max - Bandeere 02.04

Ujeżdżenie
Chyenne - Dumaj Dastine 01.04
Hailie -Lol 02.04
Max - Magnat 03.04
Aria -Ekwador 04.04

Błędy popełniane przez nas będą wysyłane 31 marca, a na przesłanie opowiadania czas jest do wieczora dnia w którym mają przejazd. Jak można zauważyć dni się powtarzają. Zrobiłam tak dlatego, iż jak łatwo można zauważyć 1,2 oraz 3 to weekend, czyli mamy więcej czasu wolnego.

~~~~

Od Charlotte - Praca

PRACA

Wstałam dziś wcześnie rano. Nie mogłam zasnąć. Dziś miałam dość dużo pracy. Trzy godziny od szesnastej z dziewczynami i zająć się psami. Nakarmiłam je szybko i wymieniłam wodę. Po czym wyszłam z nimi na godzinny spacer. Kiedy wreszcie się wybiegały mogłam rozczesać ich futro.
- Ech, Neon jak zwykle cały z błota...nic, wyczesze się.
Mruknęłam pod nosem. Wieczorem muszę jeszcze jako tako wykąpać, wyczesać i obciąć pazury Waverowi i Madame. Jutro jadę z tymi dwoma psami na wystawę. Muszę się przygotować. Nagle zadzwonił do mnie telefon.
- Tak? Tu Charlotte Clavadetschear, hodowczyni border collie i akroba...
- Charlotte, tu Rosal...
Zaśmiała się dziewczyna.
- Ach, nie strasz mnie, już się przedstawiłam!
Zapiszczałam do telefonu.
- Zapisz mój numer, proste. Mogłabyś przyjechać ogarnąć trochę konie?
- Pewnie. See you soon, już jadę...
Cmoknęłam i wyłączyłam telefon. Wyciągnęłam quada z garażu i zaczęłam gazować trochę na początek. Idealnie, moje klimaty. Ruszyłam po osiedlowej uliczce osiemdziesiąt na godzinę i błyskawicznie dostałam się na główną drogę. Zwolniłam, tu zawsze tylko czyhają na mnie psy, żeby zabrać ze sobą trochę hajsu i udawać, że pracują. Na ich widok zwolniłam i jechałam jakieś dwadzieścia na godzinę. Wreszcie mogłam przyspieszyć i dojechałam do stajni. Zaparkowałam obok niej. Weszłam do stajni. Kilka koni było brudnych, więc musiałam je wyczyścić. Kiedy większość brudu z nich zeszło wzięłam się za kopyta, również w dość opłakanym stanie. Teraz wyczyścić podłogi w stajni. Zgarnęłam siano na sucho, później umyłam na mokro i jeszcze jakimś płynem i mopem. Wszystko wydawało się w porządku do momentu, kiedy kazali mi jeszcze nakarmić konie. Każdy koń dostał tyle, ile musiał. Wreszcie mogłam zaopiekować się z grubsza Emirantem i trochę na nim pojeździć.

wtorek, 29 marca 2016

Zawody - WPISY

A więc publikuję listę osób wpisanych. Bez etapu II? Tak, ponieważ bardzo mało osób wpisało się na zawody. Początkowo termin zakończenia wpisów miał być w niedzielę, przeszkodziła nam moja (Kama) nieobecność. Pojawiły się również głosy, aby poczekać do zakończenia licytacji. Poczekałyśmy. I jak zwykle nie opłaciło nam się to.
Proszę was, jeśli mówicie coś dotrzymujcie słowa! Kilka osób mówiło że weźmie udział po zakupie konia. Konie kupione, ale brak jakiejkolwiek reakcji, brak uzupełnionych formularzy, brak kompletów. Brak zgłoszeń.
Może niektórzy zapomnieli o zawodach, a więc postanowiłam że opublikuję na razie listę uczestników, którą będę aktualizowała.
Ostateczne zakończenie wpisów - jutro (środa) 21:30. Wtedy pojawi się Etap II zawodów, bez możliwości dopisania się! 

Skoki
Hailie -Finka
Samanta - Sarafina
Max -Biance
Hugh - Pistacja
Kamila - Rose
Sarah - Coco S.

Nagradzane rozrywki
Hugh - Pistacja
Hailie -Finka
Max - Bandeere

Ujeżdżenie
Chyenne - Dumaj Dastine
Hailie -Lol
Max - Magnat
Aria - Ekwador

Lista będzie aktualizowane na bieżąco. 

Od Hailie -PRACA

PRACA

 To zdecydowanie nie był mój dzień. Już od rana wszystko wypadało mi z rąk. Jednak musiałam dzisiaj trochę zarobić. Przypływ gotówki dobrze by mi zrobił. Zabrałam się więc za sprzątanie. Oczywiście siodlarni. Wszystko zdjęłam w półek. Starłam kurze. Umyłam okno. Pozamiatałam. Wszystko poukładałam wcześniej myjąc lub czyszcząc.  Na koniec wypastowałam stajenne siodła i umyłam wędzidła w ogłowiach. Ze szczotek powyjmowałam sierść i włosy. Wszystko poukładałam, aby było wygodniej. Potem nakarmiłam konie owsem i sianek. Rozsypałam również słomę. Kiedy skończyłam na korytarzu był niezły bałagan, który pozamiatałam. Tak skończyłam pracę. Już w lepszym humorze opuściłam stajnię. Udałam się prosto do domu. Odpoczynek był mi potrzebny.

Nowy członek!


Motto: Zem­sta by­wa słod­ka, ale gorzko się odbija.
Imię: Victor
Pseudonim: -
Nazwisko: Salsey
Głos: Adam Levine
Wiek: 19 lat
Urodziny: 22 Maja
Płeć: Mężczyzna
Rodzina: Mama -Elie, Tata- Thom
Charakter: Pomysłowy młody chłopak. Ma ambicje na życie i nigdy z nich nie rezygnuje. Zawsze miał dobre serce. Nikt jednak nie potrafił do tej pory docenić nadzwyczajnego charakteru tego chłopaka. Zawsze był cierpliwy, uprzejmy i traktował ludzi z wyjątkowym szacunkiem. Z dziewczynami obchodzi się delikatnie i nigdy nie nalega. Stara się być słowny i uczciwy.
Ulubiony koń: Emirant
Partner: Być może :)
Dzieci: To nie czas aby o tym myśleć.
Historia rodziny: Wychował się w normalnej, wegetariańskiej rodzinie, która preferowała zdrowy styl życia. Jednak jego dorastanie było trudne i uciekł od rodziny. Poradził sobie sam. Teraz gdy się wbił na szczeble kariery marketingowej, przeprowadził się do spokojniejszej okolicy, by swobodnie prowadzić pracę w domu. Jest współwłaścicielem firmy V&D Marketing. Od zawsze kochał psy, teraz gdy ma dom z dużym podwórkiem ma ich niezłą gromadkę.
Zwierzaki: 4 psiaki
Kontakt: zjawa34 - howrse , juka6626 - dogi-game
Inne zdjęcia: -

Zwierzaki:


Imię: Crewe
Gatunek: Pies
Rasa: Border colie
Wiek: 2 lata
Płeć: Suczka
Charakter: Pełna energii, żywiołowa sunia! Chętna do współpracy i wykonywania sztuczek. Zabiega o względy właściciela i zawsze zaczepia gości.
Historia: Najsłabsza z miotu hodowlanego.
Właściciel: Victor

~~


Imię: Merci
Gatunek: Pies
Rasa: Kundel
Wiek: Półtora roku
Płeć: Suczka
Charakter: Delikatna i opanowana. Zawsze jest wdzięczna ludziom i kocha życie. Umie wyczuć emocje i doskonale się dopasować do sytuacji. Na zaczepki Crewe z ADHD nie reaguje.
Historia: Sunia, która od małego była w schronisku.
Właściciel: Victor

~~


Imię: Oyku
Gatunek: Pies
Rasa: Kundel
Wiek: 7 lat
Płeć: Suczka
Charakter: Typowy pies kanapowy. Z Merci dobrały się idealnie. Leniwa mała ciapa kochająca towarzystwo człowieka.
Historia: Znajomi pozbywali się psa.
Właściciel: Victor

~~


Imię: Zimer
Gatunek: Pies
Rasa: Kundel
Wiek: 5 lat
Płeć: Pies
Charakter: Pies, który zawsze przejmuje kontrolę nad innymi zwierzętami. Gdy ten pies usłyszy słowo 'spacer' powstaje z niego istny diabeł.
Historia: był bezdomnym błąkającym sie po ulicach psem. Okazało się, ze gdy da się mu dom i zajmie się nim pies nadaje się nawet na pokaz!
Właściciel: Victor

Umarł.

To koniec przygody Zayn'a. Umarł na skutek wypadku.. Szczególne współczucie dla Cary, która straciła swojego ukochanego. Jakby ktoś chciał przeczytać o jego śmierci, jest ona zawarta w opowiadaniach PIERWSZY I OSTATNI ROZDZIAŁ.. Będziemy cię ciepło wspominać Snjór  ♥

zaufanie jest jak zapałka... drugi raz jej nie zapalisz.

Imię: Zayn
Pseudonim: Zey, Zeynuś, Zanek.
Nazwisko: Malik
Głos: Zayn Malik - Pillow talk
Wiek: 21 lat
Urodziny: 31 stycznia
Płeć: mężczyzna 
Rodzina: ojciec - Jonathan Malik matka - Emma Malik
Charakter: Uparty, szczery, chamski, chłodny i miły. Jednym słowem raczej nie można go określić, po prostu się nie da. Raz jest smutny lub woli być sam, a raz woli być z towarzystwem i dobrze się zabawić. Możne powiedzieć że Zey jest ''liderem'' lub ''maczo'' wśród swoich przyjaciół, wszyscy się go boją. Zayn ma też inną stronę charakteru tą lepszą, może być miły, pomocny, szczęśliwy i nawet radosny. Strasznie z niego żartowniś, i tak właśnie podrywa większość dziewczyn jego urokiem. 
Ulubiony koń: Duma
Partnerka: Cara
Dzieci: ---
Historia rodziny: Zayn urodził się w USA, lecz jego rodzina w 70% jest z Anglii (20% Francja, 10% USA). W wieku 8 lat Zayn i jego rodzina przeprowadziła się do Paryża z L.A, mieszkali tam dosyć długo aż jego ojciec znalazł lepszą pracę w Anglii (raczej za więcej pieniędzy). Jak Zayn ukończył 18 lat wyjechał on z Anglii do USA przez jego karierę. Był on i nadal jest aktorem. Po paru latach męczenia się przed kamerami Zayn zrobił sobie przerwę i przeprowadził się do Polski.
Zwierzaki: -
Kontakt: howrse - Snjór

Od Hailie CD Zayn, Cara

PIERWSZY I OSTATNI ROZDZIAŁ NASZEJ HISTORII

 Lekko potrząsnęłam chłopakiem a potem  pobiegłam do Cary. Sprawdziłam ich tętno. Zayn miał bardzo lekkie, słabo wyczuwalne! Z Carą było znacznie lepiej. Miałam wielką nadzieję, że pogotowie przyjedzie szybciej! Minęło kilka minut, dziewczyna odzyskiwała siły i zaczęła marszczyć czoło. Wtedy na sygnałach wjechała karetka.

 Wszystko było jak w beznadziejnym filmie.. Kiedy karetka odjechała stałam jak wryta, zanim wsiadłam do samochodu.

 Siedziałam w korytarzu już trzecią godzinę. Bez żadnych wieści. Cara i Zayn byli na operacjach. W końcu z sali wyszedł lekarz.
 -Proszę pana! Co jest z Carą Devi.. -nie zdążyłam dokończyć.
 -Wszystko przeszło pomyślnie, więcej nie może udzielić panie informacji.. -przeszedł obok obojętnie.
 -A Zayn'em??! -krzyknęłam zezłoszczona na tego dupka!
 -Nie mam informacji na ten temat. Do widzenia -podkreślił pożegnanie.
 -Kretyn!! -wrzasnęłam. Byłam jednym wielkim strzępkiem nerwów.

 Minęła kolejna godzina. Z sali obok wyszła pielęgniarka.
 -Proszę pani, co z nim? -roztrzęsiona złapałam ją na barki.
 -Bardzo mi przykro.. -powiedziała i odeszła.

 Świat był bezlitosny. Siedziałam przy Carzę która wybudzała się z narkozy. Otworzyła oczy. Była zszokowana i lekko otumaniona.
 -Co z Zayn'em -wymamrotała.
 -Na razie musisz zebrać siły i zająć się sobą -nie chciałam jej załamywać.
 -Co z nim! -podirytowała się, ale była zbyt słaba aby krzyknąć
 -Nie żyje.

<Cara? tak mi przykro ...>

Od Hailie CD Zayn, Cara

PIERWSZE SPOTKANIE

 -Ja zacznę -powiedziałam -Nie chcę nikomu sprawić przykrości, nie mam ci nic za złe, ale chcę żebyśmy zachowały przestrzeń. Nic już do ciebie nie czuję. Wszystko potoczyło się tak jak miało być. Wyjazd z Paryża to był dobry wybór. Możemy być znajomymi, ale nie chcę nawiązywać głębszych przyjaźni. Zrozum mnie. -wytłumaczyłam na spokojnie.
 -Też tak myślę, ale nie chcę żebyśmy omijały się bez słowa lub wyzywały się za plecami. -widać było, że mówi prawdę.
 -Tak masz rację. Zostawmy przeszłość -podałam jej rękę na zgodę.

<Cara? :) >

Od Cary CD Hailei, Zayn

PIERWSZE SPOTKANIE

Konie zaczęły się kopać I gryźć, ledwo utrzymując się na Mistralu prawie spadłam. Nie mogłam pozwolić aby konie jeszcze bardziej się skrzywdziły więc, szaronęłam mocna wodzami tak aż Mistral przekręcił łeb w lewą stronę. Już myślałam ze walka zacznie się znowu, lecz tym razem ogier odpóścił. Bez zastanowienia się zeszłam z Mistrala, i zaprowadziłam go do jego boksu. Następnie znów wróciłam do Zayn’a i Hailie. Lecz chłopaka już nie było.
-Gdzie Zayn?- zapytałam się ‘kogoś’.
-Powiedział że musiał gdzieś jechać.- po chwili Hailie odpowiedziała na moje pytanie i odwróciła się do swojej klaczy.
-Możemy porozmawiać?- spytałam się, patrząc na to jak Hailie znów obraca się tylko teraz w moją stronę.- O wszystkim.- dodałam.
-Możemy.- powtórzyła wreszcie lekko uśmiechając się.
Zaczęłam się rozglądać, a następnie po moim wypatrywaniu czy kogoś nie ma w pobliżu podeszłam do Hailie która nadal siedziała na swojej klaczy.
-Od czego tutaj zacząć.- zamyśliłam się patrząc z schyloną głową w dół.

<Hailie? brak weny>

Od Zayn'a CD Haile, Cara

PIERWSZY I OSTATNI ROZDZIAŁ NASZEJ BAJKI...
-Jasne.- odpowiedziałem i wyjechałem z parkingu.
Zapadła cisza, widać było pa Carze że o czymś myśli. Miałem już zapytać sę to o czym tak rozmyśla, lecz przeszkodziło mi w tym kierowanie samochodu. Tak, kierowanie samochodu. Nie umiem po prostu skupić się na dwóch rzeczach tym bardziej kierując pojazdem. Byliśmy już prawie przy wjeździe stajni Nimfy, aż skęcając w lewo spojrzałem na Care. Nie mogłem oderwać wzroku od jej pięknych zielono-błękitnych oczu.
-Zayn, uważaj!- krzyknęła wskazując na rozpędzony samochód który zmierzał w naszą stronę.
Od razu złapałem za kierownicę, lecz już było za późno za późno na wszystko. W jednej chwili nasz samochod został zepchnięty na drugi pas. Poczułem jak moje ciało aż ugieło się przy zderzeniu, poczułem nie samowity ból w ręce a następnie moja głowa dosłownie walnęła o kierownicę (przez to że nie zapięłem pasa). Powolnym ruchem przekręciłem głowę w prawą stronę aby zobaczyć czy nic się nie stało dla Cary. Jednak dziewczyna miała zamknięte oczy.
-Nic wam nie jest?!- usłyszałem czyjś głos, był to głos Hailie.
Było już po mnie, nie przez to że byłem ranny lecz przez to że zraniłem osobę na której mi zależało więcej niż na samym siebie. Nie mogłem wytrzymać przez ten ból, próbowałem walczyć ale przegrałem. Moje oczy po woli zamknęły się...
https://www.tumblr.com/search/car%20crash%20gif# (nic tam nie ma XD-Juka)

<Hailie? Wybacz że akurat ty lecz chyba to koniec ze mną.. niestety.>

Od Leo CD Chyenee

DZIKUS

- Nie, tylko... coś się stało? - zapytałem, przyglądając się jej uważnie.
- Nie... tak tylko rozmyślałam. - uśmiechnęła się lekko.
- Rozumiem. - odparłem, odwzajemniając gest.
Przez jakiś czas jechaliśmy w milczeniu. Arant co jakiś czas zaczynał szaleć, ale nie dałem mu się tak łatwo zrzucić. Strzelał barany, stawał dęba, a nawet raz próbował się położyć i przygnieść mnie do ziemi. Chyenne, obserwując to, śmiała się do rozpuku łez. W końcu "dzikus" jako tako się uspokoił, bo po prostu zabrakło mu energii. Teraz powoli włóczyliśmy się w stronę stajni.

Chyenne?

Od Arii -PRACA

PRACA

Obudziłam się leżąc na sofie skulona pod kocem.
- To tylko zły sen- powtarzałam- nikt nikomu nic nie zrobi
Byłam oszołomiona po tym co mi się przyśniło. Wiedziałam co mnie uspokoi. Stajnia i konie. Tylko one. Zgasiłam telewizor i pognałam do mojego pokoju. Przebrałam się w luźny dres i polar. Wzięłam kask to ręki po czym szybko odłożyłam go. Popatrzyłam na zegarek: 6.40. Wiedziałam, że poranny dyżur ma Cheyenne, więc postanowiłam jej pomóc. Poszłam do przedsionka i ubrałam szyblety. Wyszłam z domu i weszłam do mojego Jeep'a. Odpaliłam samochód. Po chwili byłam na miejscu. Podeszłam do pierwszego boksu i przywitałam się z Dunaj Dastinem. Wiełam łopatę do ręki i zaczęłam zbierać gnój do taczki. Kiedy wysprzątałam dwa boksy, na miejscu starej słomy połorzyłam nową. Dopiero teraz przypomniała mi się, że nie przwitałam się z Chyenne. Poszłam do dziewczyny i przekazałam, że wystarczy nakarmić konie. Chy podziękowała mi, a ja wróciłam do domu. To był pracowity ranek...

poniedziałek, 28 marca 2016

Od Mad'a CD Hailie

NOWE MIEJSCE

W pierwszym momencie wbiłem w nią wzrok, zrozumiałem to dopiero wtedy, kiedy próbowała ode mnie odejść. Złapałem ją za rękę i przyciągnąłem z powrotem.
-To nie ma znaczenia.-powiedziałem z uśmiechem, próbując pokazać że to NA PRAWDĘ dla mnie nic nie znaczy.-Nie zakochujemy się w płci, tylko w osobie, prawda? Czym różni się facet a kobieta, jeśli patrzymy na charakter? Czy charakter buduje nasze ciało?-spytałem unosząc brwi i patrząc na nią ciepło.
-Może i masz rację, ale...-znowu zaczęła się bronić. Wziąłem wdech.
-Hailie! Mówię Ci, nie ma żadnego 'ale'... jeśli to Cię pocieszy, też kiedyś byłem z chłopakiem, i co z tego? Zmienisz sposób w jaki na mnie patrzysz? Jesteśmy przyjaciółmi, skoro cenisz sobie szczerość, to wiedz, że nikomu nie powiedziałem o tym, tylko ty znasz mój sekret. I powinnaś wiedzieć, że od lat czułem się źle z tym, że byłem z osobę tej samej płci. Dopiero po czasie zrozumiałem, że jeśli ktoś nas na prawdę kocha, nie będzie mu zależało na naszych poprzednich związkach, tylko na tym, żeby utrzymać aktualny jak najdłużej.-powiedziałem.
Nie sądzę, żeby ktoś wiedział, jak lekko się poczułem, kiedy wyplułem to wszystko z siebie. Nikt, nawet z najbliższego otoczenia nie wiedział o tym. Co prawda nigdy nie doszło do niczego bardzo poważnego, ale podobnie jak Hailie czułem ciężar myśląc o tym wszystkim.
Patrzyłem teraz na dziewczynę, oczekując jej reakcji na to, co powiedziałem.

<Hailie?>

Od Cary CD Zayn

PIERWSZE ROZDZIAŁY NASZEJ BAJKI
(tak, zmieniamy tytuł)

Podeszłam do chłopaka i przytuliłam go, brakowało mi tego. Tego poczucia ciepła, że wreszcie znalazłam kogoś kto mnie rozumie, i mnie akceptuje taką jaką jestem. Właśnie, taką jaka ja jestem. Jestem inna osobą przy nim, taką jaka na prawdę jestem. Odsunęłam się do tyłu tak aby być ani za blisko i ani za daleko od Zayn’a. Spojrzałam się na niego, uśmiechający się sama do siebie od ucha do ucha.
-Mogla byś tak więcej się uśmiechać.- powiedział ziewając.- Na prawdę masz ładny uśmiech.- dodał, wpatrywując się na moje usta.
**** 12:30 ****
Znikną, nigdzie go nie widziałam. Próbowałam przepchać się przez tłum fanów, aby dotrzeć do środka kawiarni lecz nic z tego. Zaczęłam rozglądać się w każde strony wypatrując Zayn’a, lecz wysiłek poszedł na marnę.
-Zayn.- pisnęłam, przerażonym głosem nadal próbując się przepchać i ignorować pytania paparazzi.
-Masz nowego chłopaka?- zapytał się jeden z nich.- Czy to Zayn?
Miałam już odpowiedzieć aby się oddalił lecz poczułam że ktoś trzyma moją rękę, był to Zayn. Chłopak po prostu uśmiechnął się do mnie i wydostał mnie z tłumu fanów, a następnie wszedliśmy do jego samochodu.
-Widocznie nie pójdziemy do kawiarni.- westchnął, przekraczając kluczykami od auta tak aby, samochód się odpalił.
-To co teraz?- zapytałam się, zapinając pas.- Może pojedziemy zobaczyć co nowego w stajni?- zaproponowałam.

<Zayn? Nie miałam żadnego pomysłu na te opko>

Od Cary CDN

PIERWSZE SPOTKANIE I

Właśnie dzisiaj miałam po raz pierwszy zobaczyć kupionego przeze mnie ogiera, Mistrala. Jedyne co wiedziałam o nim to że jest on trudny, więc trzeba by było z nim popracować. Jak już byłam w stajnia zaczęłam się rozglądać po boksach, szukając tabliczki z napisem 'kupiony'. Zaczęłam iść co raz głębiej w korytarz, aż zauważyłam Mistrala. Podeszłam do niego i wyciągnęłam rękę w jego stronę z kostką cukru.
-Cześć, mały.- szepnęłam w stronę konia, który uważnie mi się przyglądał.
Zaciekawionym tym co miałam w ręce wysuną łeb z boksu, i po chwili kostki już nie było. Jak ogier odsunąć się od wejścia do boksu, odtworzyłam drzwiczki i weszłam do środka (zamykając za sobą drzwiczki od boksu). Mistralowi to się nie podobało więc parsknął i zaczął stukać kopytem o ziemię, ja lecz nie miałam zamiaru dać tak szybko się przegonić. Więc podeszłam jeszcze parę kroków w stronę konia, i delikatnie zaczęłam go drapać po szyi. Aż się zdziwiłam jak Mistral odstawić swoje uszy na boki (znaczy to że koń jest odprężony).
-Podoba ci się co?- zapytałam się konia który po chwili tylko bardziej się rozluźnił.

<CDN XD>

Od Hailie CD Mad

NOWE MIEJSCE

 Zaśmiałam się, ale poczułam się źle z tym. Czułam, że potrzebujemy szczerości. Nie lubię niedomówień. Trudno o tym mówić, ale musiałam.
 -Coś się stało? -zapytał chłopak gdy zamilkłam. Wtedy zorientowałam się, że czas na to. Tylko jak powiedzieć coś czego samemu nie jest się pewnym.
 -Chyba musimy pogadać.. -popatrzyłam w jego piękne ciemne oczy.
 -Co masz na myśli?
 -Musisz wiedzieć, że.. że jestem bardzo skomplikowana.. Nie chcę żebyś dowiedział się o tym od kogoś innego. cenie sobie szczerość. Spróbuj mnie zrozumieć. -zaczęłam niepewnie.
 -Postaram się -nie spuszczał ze mnie wzroku.
 -Ja miałam w swoim życiu czas gdy ktoś zawrócił mi w głowie.. -burknęłam niepewnie.
 -Chyba nic w tym złego -kiedy zacięłam się dodał.
 -To już skończone, sama nie umiem się zrozumieć.. to był wielki błąd. Nie panowałam nad tym.
 -Myślę, że każdy tak miał -próbował mnie pocieszyć.
 -Ale..-próbowałam powiedzieć.
 -Nie ma 'ale', to normalne, każdy kochał.
 -Ale, to była dziewczyna -wyznałam ciężko. -Nawet nie wiesz jak żałuję, do niczego nie doszło, nawet pocałunku, ale to mi ciąży -dodałam widząc jego zamurowanie. tak bardzo chciałam, żeby mnie nie zostawił teraz.

<Mad?>

Od Mad'a CD Hailie

NOWE MIEJSCE

Oplotłem ręce wokół jej brzucha i podniosłem do góry.
-Ja Ci dam York'a, ja Ci Dam!-zaśmiałem się odstawiając dziewczynę na ziemię.
-Koniec, bo się jeszcze spóźnię.
-Do tych twoich York'ów?-zapytałem żartobliwie szturchając ją ramieniem.

<Hailie?Mówiłam że nie mam pomysłów na to opko XD>

Od Hailie CD Zayn, Cara

PIERWSZE SPOTKANIE

 -Phhy, nie wiem -zwróciłam się do Cary- Czy jesteś z nim dla sławy, odegrania się na mnie czy z politowania nad nim -przeszyłam go wzrokiem i odeszłam do mojej klaczy Lol. Jej imię idealnie opisywało całe te zdarzenie. Zayn jest zwykłą marionetką z rękach Cary, robi z nim to co chce, to on musi pod pasować się do niej a nie na odwrót. Pogładziłam białą po szyi i zerkałam na gołąbeczki kontem oka. Ogarniało mnie wielkie niezrozumienie. Ale szczerze nie żałowałam wyjazdu z Paryża. Teraz czekałam na moją pokrewną duszę, która nie miałaby kopyt. Na jazdę wybrałam się dzisiaj z Myszatą, postanowiłam popracować z nią na placu o godzinie ustalonej przez Max'a, który prowadził dzisiaj wszystko. Okazało się, że jazda będzie kilkuosobowa. Ja, Cara, Zayn. Nie byłam zła na nikogo, nikomu też nie miałam nic za złe. Jedyne czego potrzebowałam to chyba szczerej rozmowy, aby raz na zawsze wszystko zakończyć i zacząć coś bez zobowiązań. Na placu wszystko szło spokojnie do czasu gdy koń Cary -Mistral, zaczął wariować a Myszata zaczęła stawiać się z nim. Konie zaczęły lekką walkę, którą za wszelką cenę z Carą próbowałyśmy zakończyć. Lecz starcie koni wyglądało coraz groźniej!

<Cara? Hailie nie spadnie z konia i nie chciałabym krzywdy klaczki XD>

Od Leo CD Aria

POCZĄTKI SA ZAWSZE TRUDNE

- Może być teren. Stajnię już po części zwiedziłem, ważne, że wiem gdzie są konie. - zaśmiałem się.
- No dobrze. - Odparła Aria. Ruszyliśmy w stronę stajni.
- Jakiego konia bierzesz? - Zapytała.
- Aranta. - Odparłem z lekkim uśmiechem. Wszedłem do boksu ogiera, wyczyściłem go i osiodłałem.
- To gdzie jedziemy? - Zapytałem, wślizgując się zwinnie na grzbiet zwierzęcia.

Aria?

Od Leo CD Leja

POCZĄTKI SĄ ZAWSZE TRUDNE

 - Jak chcesz... - uśmiechnąłem się lekko, ruszając stępem. Arant był dzisiaj wyjątkowo spokojny, jak na jednego z najdzikszych koni w stajni. Mimo tego wolałem zachować ostrożność i cały czas stanowczo trzymałem wodze. Nagle zza krzaków wybiegła Saphira, powodując lekkie spłoszenie się koni.
- Ech... Saphira, ty zawsze wiesz, kiedy masz wejść w najodpowiedniejszym momencie. - zaśmiałem się, wbijając wzrok w zwierzę przymilające się do pnia drzewa.
- To twój? - Zapytała Leja.
- Tak, zawsze chodzi za mną jak cień, jakby nie miała co robić. - Spojrzałem na dziewczynę z lekkim uśmiechem. - To gdzie jedziemy? - Zapytałem, łaszcząc Aranta po umięśnionej szyi.

<Leja?>

Od Kamili CD Ernesta

Uśmiechnęła się i cofnęłam krok do tyłu, wtulając się w niego. Odwróciłam się do niego przodem, podskoczyłam siadając na blacie i przyciągnęłam do siebie.

~~~~Rano~~~~

Obudziłam się wtulona w Erna. Skoro jeszcze spał postanowiłam zrobić nam śniadanie. Pocałowałam go w policzek i sięgnęłam po jego bluzę, którą na siebie narzuciłam.
Kiedy chłopak zszedł na dół czekało na niego na stole takie śniadanie:

Oraz karteczka:

Wyszłam pobiegać z psami, czuj się jak w domu. Powinnam być koło 9.
~Kamila

Jak zwykle "koło 9" oznaczało 11:30, ale kiedy wróciłam do mieszkania mężczyzna dalej tam był.
Zdjęłam z psów szelki i odłożyłam je do szuflady. Ernest podszedł do mnie i starał się pocałować ale odepchnęłam go ręką.
-Jestem cała mokra, idę wziąć prysznic, zaraz będę z powrotem.-powiedziałam z uśmiechem i przeszłam przez sypialnię zmierzając do łazienki.
Wyszłam owinięta ręcznikiem i usiadłam naprzeciwko lustra. Wzięłam do ręki podkład i zaczęłam nakładać go na twarz, kiedy usłyszałam za sobą ruch. Odwróciłam się momentalnie, wiedząc tak czy inaczej kto wejdzie.
I nie pomyliłam się.
-Nie patrz, nie jestem pomalowana.-zażartowałam zasłaniając twarz ręką. Zaczęliśmy się śmiać.
-O nieee, popatrzyłem, co teraz będzie? Stracę wzrok?! Nie będę już więcej niczego widział?
-Facet z naprzeciwka na pewno widział o wiele więcej niżbyśmy chcieli.-zaśmiałam się wskazując podbródkiem odsłonięte okna.-Nie zasunęłam żaluzji, znowu.

<Ernest?>

Od Chyenne CD Leo

Pojedźmy przed siebie.
Leo uniósł brwi w górę z niedowarzaniem, a ja westchnęłam.
- Wokół Stajni są pola. Pojedźmy tam!
- Ok - zgodził się brunet i obydwoje zachęciliśmy nasze konie do galopu.
Konie galopowały przez stajnię i po chwili znajdowaliśmy się już u celu.
http://s3.flog.pl/media/foto/5603244_polskie-pola-.jpg
Zwolniliśmy konie do stępu. Pola były pełne zieleni i roślin. Słońce ciepło świeciło na błękitnym niebie, a ja myślami byłam dalej niż kiedykolwiek. Wyobrażałam sobie siebie, gdybym przez całe życie robiła wszystko po to, żeby uszczęśliwiać rodziców. Pewnie byłam bym teraz w gabinecie lekarskim, siedziała za biurkim i badała jakiegoś pacjenta z zapaleniem krtani albo Bóg wie co jeszcze. Moja rutyna polegałaby na wstawaniu, pracy i spaniu. Nie miałabym pewnie czasu nawet na otworzenie jakiejś przypadkowej książki.
"Dobrze, że tu jestem" - pomyślałam i uśmiechnęłam się do siebie.
- ...Chyenne? - Doszło do mnie, że zostałam o coś zapytana przez Leo.
- Mów mi Chye - odpowiedziałam nie na temat, uśmiechając się. - Przepraszam. Coś mówiłeś?
(Leon :3)

Od Zayna CD Hailie, Cara

PIERWSZE SPOTKANIE

Spojrzałem na Care która po prostu zrobiła się cała czerwona ze złości, a następnie znów spojrzałem na Hailie która uśmiechnęłam się do Cary.
-Ymm, nie wiedziałem.- odparłem patrząc na Care. - Ale raczej mi to nie przeszkadza, każdy popełnia błędy...- odgryzłem się lecz nie złośliwie po prostu w obronie mojej dziewczyny.
-Nie musisz...- Cara coś szepnęła do mnie robiąc sztuczny uśmiech aby dziewczyna stojąca na przeciwko mnie nic nie usłyszała.
-Więc masz na myśli że ja jestem tym błędem czy jej romans że mną?- zapytała się zaciekawionym głosem patrząc co raz na mnie i Care, która po woli bardziej się wkurwiała z tej sytuacji.
-No.. yyyy.- wymamrotałem zakłopotanym głosem.

<Hailie?>

niedziela, 27 marca 2016

Od Hailie CD Cara Do Zayn

PIERWSZE SPOTKANIE

 -Twój chłopak? -wskazałam piosenkarza.
 -Tak, to Zayn, poznajcie się -powiedziała.
 -Witam -zwróciłam się do niego i z powrotem popatrzyłam na Carę - Wy 'Gwiazdy' musicie sobie wybierać kogoś równie znanego. Współczuję -powiedziałam na jednym tchu. Nie było mi absolutnie łatwo.
 -Dobrze wiesz, że to nie tak, ale ciebie nie da się przekonać..
 -Zayn jestem ciekawa czy wiesz, że twoja ukochana jest nie do końca hetero? Romansowałyśmy swojego czasu. phh -parsknęłam. Mimo, że nie chciałam dla Cary źle to w głębi duszy mnie zraniła, a kobieta ma w sobie miejsce na krycie urazy i mimowolną chęć odegrania się.

<Zayn? potem dokończe dla Cary, tu musi odpisać Zayn>

Od Hailie -PRACA

PRACA

 Późnym wieczorem odebrałam telefon. Okazało się, że Okaryna ma problemy. Podobno pokaleczyła się na padoku. Ktoś nieodpowiedzialny zostawił tam scyzoryk. Pojechałam na miejsce. Rosal była z weterynarzem na korytarzu. Kobieta poprosiła mnie o zmienienie słomy, bo klacz powinna być w sterylnych warunkach. Nie było tam bardzo źle. Pojedyncze niespodzianki. Szybko załadowałam je na taczkę i wyniosłam na gnój. Starą słomę również tam zawiozłam i rozsypałam nową całą kostkę. Właścicielka zaprowadziła Okarynkę do boksu a weterynarz zajął się zranioną nogą. Wspierałam Rosal i zostałam z nią do końca. Rana była niewielka. Klacz jednak kulała i trzeba było maści i opatrunki. Cały tydzień nie może wychodzić z boksu a kolejne pieć dni musi być bez siodła.

Od Hailie -PRACA

PRACA

 Ostatnio budzę się bardzo późno. Około 12 rano! Więc od razu po wstaniu szybko się szykuje i zaczynam życie. Idę najczęściej do stajni. Pogłaskać konie czy pojeździć.. Ale gdy czasem mam chęci zarabiam! Tak było dzisiaj. Nikogo w stajni nie było co znaczyło, że gdy będę wyrzucać gnój nie za dużo osób by mnie widziało. A to duży plus. Więc wzięłam widły i taczkę. Z boksu wygoniłam Arant'a. Przywiązałam go do krat boksu obok. W tym przypadku Wizuara. Te imię zawsze kojarzyło mi się z pisuarem. No zaczęłam śmierdzącą pracę. Brudne pieniądze XD. Szło opornie bo koń co chwila kręcił się nie dając mi swobodnie przejść do boksu. Musiałam chodzić z kijaszkiem by poklepać go po pośladku. Nie czułam się przy nim zbyt dobrze. To takie lekkie ryzyko. Ale poradziłam sobie jakoś i na koniec po rozsypaniu słomy wpuściłam konia do środka. Ogier od razu strzelił kasztana a ja z grymasem na twarzy opuściłam wycieńczona stajnię.

Nowe licytacjie

Powstały nowe licytacje stworzone przeze mnie (Juka), Kamy oraz
Clasically pierwsze trzy konie :) uwaga te licytacje trwają tylko tydzień!

Kupione konie

Na uzupełnienie formularzy jest tydzień (ew. po daniu znaku później)

Sarah - 1001 ♦




Imię: Coco Shanel
Wiek: 3 lata
Płeć: Klacz
Rasa: Koń czystej krwi Arabskiej
Numerek kompletu: - - -
Charakter: Narowista, bardzo oporna jeśli chodzi o naukę nowych rzeczy. Podczas czyszczenia istny diabeł. Pod koniec jazdy można dopiero normalnie z nią poćwiczyć, po tym jak się zmęczy.
Historia: Właściciele nie radzili sobie z nią.
Umiejętności:
Skoki-4
Ujeżdżenie-3
Odwaga-3
Cierpliwość-3
Wytrzymałość-3
Prędkość-4
Zaufanie-4
Współpraca -3
Stan: - - -
Pochodzenie: Ojciec - Nowicjusz, Matka - Szergnet
Właściciel: ---


Cara-1050 ♦




Imię: Mistral
Wiek: 4 lata
Płeć: Ogier
Rasa: NN
Numerek kompletu: - - -
Charakter: Nie lubi jazd ani pracy z ziemi. Najlepiej gdyby wszyscy dali mu spokój. Nieufny, ciężki jeśli chodzi o współpracę. Narowisty, nerwowy i niecierpliwy.
Historia: Właściciele sobie z nim nie radził.
Umiejętności:
Skoki-4
Ujeżdżenie-2
Odwaga-5
Cierpliwość-2
Wytrzymałość-4
Prędkość-4
Zaufanie-1
Współpraca - 3
Stan: - - -
Pochodzenie: Ojciec - Wergatte, Matka - Masiflora
Właściciel: ---

Uwaga.

Kiedy wysyłacie opowiadania musicie!
1. Napisać od kogo do kogo.
2. Podać TYTUŁ!
3. Dać opko.

To nie jest trudne naprawdę. :)

Od Chyenne CD Aria

ZAMKNIĘTE DRZWI

- Nie, ja tylko... przechodziłam... ymmm... szukałam.... szukałam SZLAUCHU!!! - wykrzyknęłam i zalałam się rumieńcem.
- Aha... - blondynka odpowiedziała zdegustowana.
Szybko odeszłam od boksu jej konia i gdy byłam już w boksie Dumaja walnęłam samą siebie otwartą dłonią w czoło. "Och, co znów ja wymyśliłam..." - myślałam, siedząc po turecko na złotym sianie obok mojego ulubieńca. Oparłam głowę o ścianę boksu i przymknęłam oczy. Skuliłam się i przytuliłam do siebie nogi. Pomimo nocy, w stajni było zadziwiająco ciepło. Nagle usłyszałam trzask zamykającyh się drzwi dźwięk zamka. Gwałtownie podniosłam się, pobiegłam jak burza do drzwi i stanęłam przed nimi lekko przestraszona.
- Halo?! - walnęłam dłonią w futrynę. - Jest tam kto?! Otwierać! Pomoooocy!!!
Dudniłam w drzwi dopóki nie zrozumiałm, że na zewnątrz nikogo nie ma i zostałam sama w stajni pełnej koni. Potem wróciłam do boksu Dumaja, gdzie koń już spał, oczywiście stojąc. Westchnęłam głośno, klnąc na blondynkę, która zamknęła mnie tutaj i usadowiłam się w rogu. Niedługo potem zamknęłam oczy i zasnęłam płytkim snem.

- Hej, wstawaj ślicznotko! - usłyszałam przez mgłę i otworzyłam lekko powieki. Nade mną pochylała się owa blondynka, która wczoraj zamknęłam mnie w tej stajni!
- Co ty tu? - wymruczałam ledwo słyszalnie.
- Należy mi się podzięka za otworzenie tobie stajni. - Dziewczyna spojrzała na mnie złośliwie.
- Naprawdę? Dziękuję za uratowanie mi tyłka! - zawołałam sarkastycznie, wstając.
(Aria?)

Od Zayn'a CD Cara

DAWNE WSPOMNIENIA

*** 2:30 ***

Nie mogłem zasnąć, tak samo jak Cara która co raz przekraczała się w każde strony. Złapałem dziewczynę w talii i przyciągnąłem do siebie, i szepnęłem jej do ucha:
-Nie możesz zasnąć?- zapytałem się, i pocałowałem ją delikatnie w szyję.
-Yhym.- odpowiedziała, nadal z zamkniętymi oczami.- Ty widocznie też.- po chwili powiedziała, bardziej wtulając się we mnie.
Zadowolony faktem że wszystko jest jak kiedyś, zamknąłem oczy i zasnąłem.

*** rano ***

Obudził mnie ból głowy, otworzyłem oczy i ziewnąłem rozciągając się. Odwróciłem się na prawy bok, i wtedy zauważyłem dziewczynę. Powolnym ruchami wyszłem z pod kołdry, stając na dwóch nogach na podłodze. Miałem już zamiar iść do kuchni, mojej kuchni. Lecz po chwili rozglądania się po całym mieszkaniu zrozumiałem że to nie moje mieszkanie.
-Co?- szepnąłem cały przerażony nie pamiętając co wczoraj się stało.
-Dzień dobry, miśku.- usłyszałem jej głos.
Odwróciłem się, za mną stała ona, moja jedyna. Stałem nadal w tym samym miejscu patrząc tylko jak Cara zbliża się w moją stronę.
-Myślałem że już...- nie dokończyłem.

<Cara? Fuuuu*k ten brak weny>

Wesołych!!

Wszystkiego, wszystkiego dobrego. Z okazji świąt +200♦ :D



~Juka i administratorki <3

sobota, 26 marca 2016

Nowa para!

Na stajni pojawiła się nowa para. Życzymy udanego związku :)



~Juka

Od Cary CD Zayn

DAWNE WSPOMNIENIA

Jak już dotarliśmy na miejsce, wyszliśmy z samochodu i skierowaliśmy się w stronę mojego mieszkania. Przekręciłam kluczem i odtworzyłam drzwi wpuszczając wpierw Zayn’a do środka, po nim weszłam ja i zamknęła drzwi. Tylko jak zamknęła drzwi zza ściany wyskoczyła uszczęśliwiona Lu.
-Psino ty moja.- powiedziałam pieszczotliwie głaskając psiaka.- Uważaj, gryzie.- zażartowałam, tylko jak Lu zaczęła obwąchywać Zayn’a.
-Bardzo śmieszne.- odpowiedział, i zmarszczył brwi robiąc sztuczny uśmiech.
Jak już rozebraliśmy się z kurtek i butów, weszliśmy do salonu. Wskazałam na sofę abyśmy nie stali,i żeby atmosfera trochę się rozluźniła. Usiadłam z lewej strony sofy, a Zayn na jej drugim końcu.
-Może zagramy w Call of Duty mam najnowsze.- zaproponowałam, włączając telewizor (plazme) i przy tym też moje cacko PS4.
-Nie zmieniłaś się ani trochę.- powiedział uśmiechający się do mnie, a następnie przyjmą ode mnie pada którego mu podałam.- Let’s go and kill some people!- wrzasnął z zachwytu.
-Chcesz coś do picia czy jedzenia?- zapytałam się, słysząc jak dla chłopaka zaburczało w brzuch.
-Masz może whisky?- zażartował i przejechał ręką po swoich włosach.
-Mam.- rzekłam, i wstałam z kanapy i ruszyłam w stronę kuchni.
Weszłam do kuchni i odtworzyłam jedna z górnych półek, wtedy ukazały mi się parę whisky. Na jednych z nich pisało ‘na te specjalne wieczory z CoD’, bez zastanowienia złapałam właśnie za nią i wzięłam jeszcze ze sobą dwa kieliszki. Weszłam znowu do salonu i powiedziałam:
-Wiem że to źle się skończy bo ta jest mocna.- powiedziałam wymachując butelką w każde strony bez powodu.
-Na pewno nie tak źle jak dwa lata temu.- przypomniał mi, i pstryknął palcem na znak że to jest i będzie prawdą.
Po słowach Zayna zaczęliśmy grać, lecz ja po paru rozgrywkach grania nie mogłam nawet zrobić head shoot’a. Leżąc przyglądałam się Zaynowi który zawzięcie nadal grał, ale szczerze nawet dobrze się trzymał po tym jak wypił już sporo whisky. Przyglądałam się mu myśląc o starych czasach, starych ale dobrych. Dobrych i złych chwilach przez które przeszliśmy razem, lecz wiedziałam jedno że i tak kawałek części Zayn’a nadal nie wybrnął z tych złych. Lecz nawet jeśli większość kawałków już wybrneła przez te złe chwilę, mogą one zawsze pęknąć przez swoją delikatność. Przez moje logiczne myślenie nawet nie zauważyłam kiedy Zayn przestał grać.
-O czym ty tak myślisz, znowu..- zapytał się, zaciekawionym głosem patrząc prosto w moje oczy myśląc że w nich znajdzie odpowiedź na swoje pytanie.
-Wiesz, o tym jak nam było dobrze, i o tym jak nam źle się ułożyło.- odpowiedziałam nadal rozmyślając.
-Nie ułożyło nam się źle po prostu źle zaczęliśmy i źle skończyliśmy. Tak chciał los.- wymamrotał i zaczął się drapać po głowie marszcząc czoło.
-Może i tak, ale wiem jedno chem zacząć od początku... ale dobrze.- szepnęłam i zbliżyła sę do Zayn’a.
Byłam kompletnie pijana tak samo jak on, nie wiedziałam co mówię, co robię, i o czym myślę. Zbliżyłam się do niego tak blisko że czułam nawet jego bijące coraz szybciej serce. Ugryzłam lekko jego dolną wargę i uśmiechnęłam sę zalotnie odsuwając się trochę od niego. Lecz coś mnie do niego znów przyciągnęło, Zayn zaczął się przyglądać moim ustom, a następnie zbliżył się i pocałował mnie. Czułam jak Zayn lekko mnie popchał tak abym leżała, a on na mnie. W pewnym momencie odepchnęłam chłopaka od siebie, on tylko zaczął mi się uważnie przyglądać.

<Zayn? Zostawiłam reszte dla ciebie pochwal się swoim talentem opisywania (tylko nie o tym ;-default smiley ;) XD>

Od Cary do Hailie

PIERWSZE SPOTKANIE

Po powrocie z Paryża nie widywałam się z Hailie długo, a w moim słowniku długo znaczy bardzo długo. Minęły już dwa miesiące od mojej wizyty w stajni, więc właśnie dzisiaj miałam znowu tam się wybrać z Zaynem. Szczerze trochę się bałam, bałam się o to jak Hailie zareaguje na mój powrót. Lecz naj bardziej zainteresowałam się tym że podobno Hailie z kimś się spotyka, wiedziałam tylko że ten ktoś nazywa się Amadeus i zajmuję się tym samym co ja. U mnie też jest nawet dobrze, znalazłam sobie kogoś raczej znaleźliśmy się po paru latach. Problem był taki że od tego czasu, co zaczęłam się spotykać z Zaynem bardziej się wciągnełam w to co nie powinnam robić, lecz to już moja sprawa...

Wyszłam z samochodu i zamknęlam drzwi za sobą, a następnie zmierzyłam w stronę stajni. Jak już byłam w środku, od razu zmierzyłam w stronę mojego ogiera Mistrala. Koń się zdziwił na mój widok, lecz po chwili tylko parsknął i zaczął domagć się pieszczot. Mistral jak Mistral po paru minutach znudziłam mu się, więc po prostu odwrócił się do mnie tyłkiem i nie zwracał na mnie uwagi.
-Nawet on nie może z toba wytrzymać.- Zayn zażartował, ze mnie i podszedł do mnie od tyłu.
-Bardzo śmieszne.- można powiedzieć że się trochę obraźiłam.
-Wiem, muszę iść porozmawiać z Rosal zaraz przyjdę.- rzekł i pocałował mnie w policzek, i wyszedł z stajni kierując się do biura Rosal.
Miałam już zamiar znowu wrócić do samochodu, lecz usłyszałam jak ktoś idzie z drugiej strony korytarza. Obruciłam się, i wtedy zauważyłam Hailie. Machnełam do niej ręką lecz ona na to nawet nie zareagowała, może po prostu mnie nie poznała.
-Nie poznajesz mnie? Hailie to ja, Cara!
-Cara?- dziewczyna powtórzyła z niedowierzaniem.
-Się nie zdziwiłam, że mnie nie poznałaś, czarne okulary a na dodatek czapka z daszkie na ‘pół mordy’ jak mówiłaś.- powiedziałam swoim angielskim zachrypniętym głosem.
-Już jestem!- uslyszałam głos Zayna zmierzający w naszą stronę.
<Hailie? Przyjaciółki czy wrogowie? Do cb należy decyzja default smiley :o>

Od Leji CD Leo, Aria

POCZĄTKI SĄ ZAWSZE TRUDNE

Gdy siedziałam na polanie poczułam naglą chęć szybkiego galopu w terenie . Wstałam i poszłam do stajni . A Abi została bo miała dosyć wszystkiego . Gdy szłam już myślałam którego konia zabiorę . Nagle przypomniała mi się miła i grzeczna klacz . Łexi . Weszłam do stajni i podeszłam do boksa . Gdzie już z daleka słychać było wesołe rżenie . Otworzyłam drzwiczki . A z pułki zabrałam sprzęt do jazdy w terenie . Nawet nie wyprowadzając klaczy wsiadłam na nią . Pociągnęłam wodze , a ona stępem ruszyła na dwór . Gdy tylko byłyśmy na zewnątrz popędziłam ją do kłusu . Gdy jechałam zobaczyłam że jakiś chłopak siedzi na koniu i jedzie na przód .
- Chyba jeszcze się nie poznaliśmy.
Powiedziałam i do niego podjechałam .
- Leja .
Chciałam mu podać rękę . Ale odległość na to nie pozwalała . On uśmiechnął się i powiedział zamyślonym tonem.
Leon ale możesz też mówić Leo .
Też się uśmiechnęłam . Konie czekały na polecenia . Były trochę złe że nie jedziemy .
- Mogę z tobą jechać ?
Popatrzyłam na klacz . która już kopytem skrobała ziemię . Te konie nie mogły ustać w miejscu !

<Leon? Lub ktoś inny może przerwie rozmowę>

Od Leji -PRACA

PRACA

Wyszłam z boksa . Koń jeszcze parzył na moją torebkę czekając na więcej smakołyków .
- Przykro mi...
Pokazałam mu pustą torbę . koń ogier chyba odpuścił . Zamknęłam bramkę .
I popatrzyłam po stajni . Wyglądała na czystą . Przyglądałam się wszystkiemu żeby się upewnić . Po chwili uznałam że to nie ma sensu . Zabrałam książkę , która leżała na półeczce . Chwyciłam ją . Nawet nie zdążyłam przeczytać zdania . Uśmiechnęłam się do siebie i schowałam ją z powrotem .
- Idziemy do siodlarni!
Postanowiłam . Kotka Abi tylko na mnie spojrzała . Na pewno marzyła o biegach i zabawach . Podeszłam do boksów i ostatni raz poklepałam koniki ...
Gdy pogłaskał już wszystkie . Otworzyłam wielki drzwi i wyszłam na dwór . Było tam o wiele cieplej niż w stajni . Ale nie po to wyszłam . Bez oglądania czegokolwiek żwawym krokiem poszłam do pomieszczenia gdzie znajdowały się wszystkie potrzebne rzeczy do stajni . Tak jak się spodziewałam panował tam bałagan . Zastanawiałam się jak posegregować rzeczy żeby wszyscy mieli wygodnie . I żeby nie zepsułam nikomu " Prywatności " . Tak zwanej . Wyciągnęłam notes . Zawsze w nim szkicowałam (mam do tego smykałkę) . Ale teraz będzie pełnił ważniejszą funkcję . Popatrzyłam na listę imion . W każdym pomieszczeniu taka była żeby się nie pomylić . Było też tam napisanie kto jakie ma komplety . Spisałam imiona . Każde na oddzielna kartkę .Wyciągnęłam klej z torby . I poprzyczepiałam nad każdy wieszak inne imię . To nie było takie trudne . Ale teraz układanie...
~`Pół godziny później~`
Gdy wreszcie zrobiłam wszystko . Dosłownie wybiegłam z siodlarni . Biegłam bardzo szybko a za mną Abi . Nie miałam wyznaczonego celu . Ale gdy tylko dotarłam na polanę . Usiadłam na trawie i zaczęłam szkicować las . To była jedyna rzecz którą miałam ochotę teraz robić...

piątek, 25 marca 2016

Od Zayn'a CD Cara

DAWNE WSPOMNIENIA

Spojrzałem na Care, ta sama dziewczyna co parę lat temu, ten sam zachrypniętym głos, te same błękitne oczy, i ten sam cudowny uśmiech. Nie mogłem oderwać od niej wzroku, lecz nie mogłem też sobie pozwolić na posmakowanie znowu tego gorzkiego uczucia, uczucia które będzie mnie prześladywać jak same myśli o niej. Te stare czasy...
-O czym tak myślisz?- zapytała się nadal skupiona na trasie.
-O czym tak myślę?- powtórzyłem tylko trochę ciszej.- Myślę o naszych starych czasach..- odpowiedziałem.
-Ha, pamiętasz może imprezę urodzinowa Harry'ego?- spytała śmiejąc się.
-Pamiętam! Jak można tego nie pamiętać?- powiedziałem i sam nawet uśmiechnąłem się, na myśli jak wtedy się upiliśmy.- A pamiętasz może jak wypadło na ciebie jak graliśmy w "butelkę"?- zapytałem się, licząc na to że Cara chociaż to pamięta.
-Pamiętam, ale bym wolała nie pamiętać.- rzekła, a po chwili zaczerwieniła się na policzkach.- Co ty na to aby pooglądać coś u mnie? Wiesz jak kiedyś.- dodała.
-Dzisiaj? Sam nie wiem, czy będę miał czas no mam jeszcze parę spraw do załatwienia.- przyznałem, ale szczerze by było nawet fajnie poglądać jakieś filmy.

<Cara? Wybacz brak weny>

Od Erna Cd Kamila

MIŁOŚĆ?

Otworzyłem szeroko oczy.
-Hy.. dobrze. - powiedziałem zakłopotany. - A tobie. 
Poszedłem w stronę kanapy. Usiadłem, a obok mnie położyła się Kamila. Znów to zakłopotanie. Co mam robić?! Po chwili zobaczyłem jak kładzie na mnie swoją nogę, uśmiechnęła się. Nagle usłyszałem gwizdek czajnika. 
-Ja zaleję. - oznajmiła.
Gdy zalała i zaczęła coś robić przy kuchence. Odważyłem się. Podszedłem do niej i chwyciłem ją w talii.

<Kamila?? Sorr, że takie krótkie, ale nie miałam na to pomysłu>

Od Cary CD Zayn

DAWNE WSPOMNIENIA

Spojrzałam na Zayn'a który czekał na odpowiedź.
-Może być.- odpowiedziała obojętnym tonem.- Nadal te same problemy?- zapytałam się zaniepokojona, patrząc na chłopaka który unikał kontaktu wzrokowego.
-Mhym.- mruknął coś pod nosem i ruszył w stronę wyjścia.
-To tak czy nie?- naciskałam idąc za nim.- Nie bądź tym samym burakiem co parę lat temu.- zażartowałam.
-Cara, daj mi spokój ze mną jest wszystko OK.- warknął i zmarszczył brwi.
Wtedy nastała cisza, na dziś dam mu spokój lecz i tak i tak dowiem się co jest z nim. Jak już byliśmy na zewnątrz, zaczęło padać więc szybko pobiegliśmy do środka stajni razem z koniami. Zdjęłam wszystko z Ekwadora, i zaprowadziłam go do swojego boksu. Zamknęłam boks i oparłam się o niego.
-Może następnym razem wybierzemy się w teren.- rzekłam patrząc przez małe okno na to jak wszystko dosłownie tonie.
-Z wielką chęcią, tylko następnym razem pierwszo bym musiał sprawdzić czy będzie padać.- zażartował śmiejąc się.- Jak tam ci idzie, w życiu?- zmienił temat.
-Nawet dobrze, praca jest pieniądze też więc na razie jest dobrze.- powiedziała, i podeszłam do drzwi przy których stał Zayn.- Idziemy?- spytałam się i otworzyłam drzwi.
Od razu nałożyłam na siebie kaptur i szybko zmierzyłam w stronę mojego 'beutiful' samochodu. Odtworzyłam drzwi i weszłam do środka, następnie wygodnie usiadłam i odpaliłam auto. Miałam już zamiar jechać, lecz przez szybę zauważyłam Zayna który widocznie wybierał się na spacer. Odtworzyłam szybę i krzyknęłam:
-Chodź! Podwiozę cię.
Chłopak tylko kiwnął głową i wszedł do środka. Spojrzałam na niego z obrzydzeniem, przez to że był on dosłownie cały mokry. Zayn również spojrzał się na mnie tą swoją miną 'no co ja zrobiłem?'.
-Co ty sobie myślałeś?- szepnęłam zachrypniętym głosem i ruszyłam na główną drogę prowadzącą do miasta.
-Że się jeszcze gratisowo wykąpie, dwa w jednym.- zażartował, i w tym samym czasie ułożył sobie włosy.

<Zayn? ty brudasie XD>

Od Zayn'a CD Cara

DAWNE WSPOMNIENIA

-Świetnie ci idzie.- pochwaliłem Dumę.
Złapałem znów za wodze, i dałem znak dla klaczy aby ruszyła z miejsca. Klacz parsknęła i z stępu przeszła do kłusu. Szło nam na prawdę dobrze, aż ktoś wszedł do hali była to jakaś dziewczyna na Ekwadorze. Duma zatrzymała się i spojrzała w kierunku dziewczyny, przekręcają uszami.
-Przeszkadzam?- zapytała się.
-Chyba nie.- odpowiedziałem i uśmiechnęłem się.- Wiesz chyba cię znam.. Cara, tak?- dodałem.
-Tak, właśnie tak. I nie zaprzeczam znasz mnie a ja ciebie.- odpowiedziała.
Zdziwiłem się, ciekawe jak my się nawzajem znamy. Myśląc o tej dziwnej sytuacji zeszłem z Dumy, i złapałem ją za wodze. Poszłem w stronę Cary i powiedziałem:
-A więc skąd wiesz kim jestem?- zapytałem się patrząc na dziewczynę.
-Mieszkaliśmy na tej samej ulicy w Londynie, i byliśmy razem w tej samej klasie.- wyjaśniła.
-Racja, może wybierzemy się gdzieś? Może w teren?- zaproponowałem czekając aż Cara odpowie.

<Cara? wiem krótkie i do kitu :\>

Od Hailie CD Mad

NOWE MIEJSCE

 -Nie -pokręciłam głową.
 -Niby czemu? -lekko się zdziwił -Jesteś zajęta??
 -Nie, ale myślałam o pracy w schronisku, jako wolontariuszka. Wyprowadziłabym jakieś psy czy pobawiłabym się z nimi. Może chciałbyś ze mną, myślę, że to może być ciekawe.
 -Dlaczego nie -uśmiechnął się .
 -Kurde, zapomniałam -teatralnie złapałam się za głowę.
 -O czym?
 -Że w schronisku nie ma Yorków dla ciebie -zmarszczyłam nos śmiejąc się z niego.
 -Zaraz będziesz miała Yorka! -zaczął mnie gonić a ja obiegałam stół co chwilę go się zatrzymywaliśmy wahając się w którą stronę wiać. Szybko jednak dałam się dopaść gdy Mad przeszedł nieoczekiwanie przez stół.

<Amadeusz?>

Od Hailie CD Cara

RAZEM TWORZYMY MOWĄ HISTORIĘ

Zamknęłam oczy ignorując dziewczynę. To musiało się skończyć, czułam, że to nie moja bajka. Cara musi zrozumieć, że nie umiem być jej przyjaciółką i zrozumiałam, że nie jestem pewna swojej orientacji. To musi być koniec. Zasnęłam. Wstałam rano. Cara jeszcze spała. Po cichu wyszłam z pod kołdry. Ubrałam się szybko i wzięłam walizki z wczoraj. Ostatni raz spojrzałam na Carę. Zostawiłam jej karteczką ~To koniec. Przepraszam. Jeśli się kiedyś spotkamy, niczego nie oczekuj. Hailie~ Wręcz wybiegłam. Pojechałam taxówką na lotnisko. Na moje szczęście mogłam wykupić bilet na samolot za godzinę. Z eksprasowym tempie załatwiłam wszystko i wsiadłam. Odleciałam do Arizony, do Flagstaff tak gdzie moje miejsce, do stajni. Musiałam zapomnieć, jak najszybciej.


~bez dokończenia~

Od Cary CD Aria

WIOSENNA NOC

Szybko zeskoczyłam z rąk Ari, i spojrzałam na dziewczynę która dosłownie nie mogła wpuścić wzroku że swojej ręki. Widać było że z jej ręką było źle, bardzo źle.
-Yyyy.- próbowałam coś wymyślić, coś co by miało sens.- Nie zbyt dobrze z twoją ręką, musimy jak najszybciej dojechać do stajni.- po chwili powiedziałam.
-Pomożesz?- zapytała się patrząc w moją stronę.
Podeszłam do dziewczyny i pomogła jej wejść na konia, a następnie sama wpakowałam się na Ekwadora. Ruszyłyśmy, zrobiło się trochę chłodno a na dodatek zaczęło padać lecz po chwili byłyśmy już na terenach stajni.
-Już prawie jesteśmy.- powiedziałam uśmiechnięta.- Wszystko OK z twoją ręką? Wiem że jest źle, ale lepiej ci czy?- zapytałam się troskliwym głosem.

<Ari? brak weny>

Od Leo CD Aria

POCZĄTKI SA ZAWSZE TRUDNE

- Może być teren. Stajnię już po części zwiedziłem, ważne, że wiem gdzie są konie. - zaśmiałem się.
- No dobrze. - Odparła Aria. Ruszyliśmy w stronę stajni.
- Jakiego konia bierzesz? - Zapytała.
- Aranta. - Odparłem z lekkim uśmiechem. Wszedłem do boksu ogiera, wyczyściłem go i osiodłałem.
- To gdzie jedziemy? - Zapytałem, wślizgując się zwinnie na grzbiet zwierzęcia.

<Aria?>

Od Arii CD Leo

POCZĄTKI SĄ ZAWSZE TRUDNE

- Hej?- spytałam- nowy?
- Taa, a ty?
- Można powiedzieć, że nie-powiedziałam
- Aha...
Przez chwilę staliśmy, nieco dziwnie patrząc się nie siebie. Już kilka razy wpadałam na taką ciszę więc wiedziałam jak ją przerwać. Uśmiechnęłam się lekko i powiedziałam:
- Mogę zapytać o twoje imię?
- Leon, dla przyjaciół Leo- uśmiechnął się łobuzersko- A ty?
- Aria. Na razie nie planuje żadnego "dla przyjaciół"
- Przyda się coś wymyślić. To co robimy?
- Masz do wybrania: skoki, teren i oprowadzanie po stajni. Chcesz coś zaproponować? Sorry, ale ujeżdżenia nie trawię.
- Chyymmm.....
Leo zaczął myśleć. Wyglądał przy tym trochę dziwnie. Nagle wziął głęboki oddech i powiedział:
(Leo?)

Od Arii CD Chaynne

PRZEKRĘCIŁAM KLUCZ

Siedziałam w boksie Ekwadora. Znudzona codzienną bieganiną masowałam go zawzięcie. Nagle jakaś bardzo ładna i, jak widać po rysach twarzy, spokojna dziewczyna podeszła do mnie.
- Hey? - spytałam. - Coś chcesz?
Popatrzyłam na nią wilkiem. Nie lubię zbytnio nowych kontaktów, ale kto wie? Może się uda?
- Nie, ja tylko... przechodziłam... ymmm... szukałam..... szukałam SZLAUCHU!!!
- Aha...
Po chwili dziewczyna poszła dalej. Ja dalej siedziałam w boksie Ekwadora. Nagle dostałam jakąś wiadomość:
~Aria, nie zapomnij zamknąć stajni!
- Cara
- Oczywiście - szepnęłam, co było trochę dziwne.
Popatrzyłam na zegar: 23:14. Ja chyba zwariowałam! Szybko zamknęłam boks i wyszłam ze stajni. Wzięłam klucz do ręki. Przekręciłam go w zamku.
- Mogę już iść ?- zapytałam się w duchu. - Jestem zmęczona!
Weszłam do mojego Jeep'a i ruszyłam w drogę powrotną do domu. Po chwili byłam w domu, bardziej w łóżku, ponieważ już spałam. Miałam bardzo ciężki dzień. Mój sen był twardy jak kamień.

Nagle obudziłam się.
- Ja... Ja zamknęłam tamtą dziewczynę w stajni!
(Chyenne?)

Komplety

Max kupił dwa komplety dla koni Sawy i Bandeere'go. Są to numer 11 i 12. Zapłacił w sumie 1000 Nim.

~Juka

Nowy wygląd!

Charlotte zmienia wygląd:

Od Leji -PRACA

PRACA

Weszłam na teren Stajni Nimfy. Było to miejsce bogate w trawe. Piękne i zadban. Ale tak nie było w boksach. Postaniwiłam że pomogę. Weszłam do stajni i chwyciłam potrzebny sprzent. Po chwili widłami przekładałam siano. Było to trochę męczące. Przez rżenie koni. I przez to że kotka cały czas biegała obok niej. Długo pracowałam.
Gdy skończyła pracę z torby wyciągnęła książkę. Opowiadała o dbaniu o konia. Po chwili znalazła sobą e mniej męczącą pracę. Szczotkowanie konia. Schowałam książkę. Wstałam i zabrałam z pułki czarną szczotkę. Podezzłam do jednego z boksów. Powoli tam weszłam a koń wesoło zadrżał. Czesałam jego jedwabiste futro. Po kilku minutach starannej pracy dałam koniowi jedno jabłko. On podniusł uszy i chrupał zawzięcie. A ja zabrałam drugie jabłko i je ugryzłam. To nie było takie złe...

Od Cary CD Hailie

RAZEM TWORZYMY NOWĄ HISTORIĘ

-Może jesteśmy z innych bajek.. ale przecież możemy zawsze stworzyć swoją własną?- Wyszeptałam łapiąc Hailie za rękę.- Chodź, jesteś zmęczona po podróży.-dodałam i zaczęłam iść w stronę mojego pokoju, ciągnąć Hailie za mną.
Jak już byłyśmy w środku Hailie od razu wskoczył do łóżka, ja jednak wolałam przebrać się więc poszłam do łazienki. Zdjęłam ze siebie bluzę i włożyłam na siebie zwykły biały t-shirt, a zamiast czarnych rurek włożyłam na siebie krótkie spodenki (niebieskie). Wyszłam z łazienki i powolnym ruchami wskoczyłam na łóżko tak aby nie obudzić śpiącej Hailie. Położyłam się i zamknęłam oczy.
-Nie mogę zasnąć.- usłyszałam głos Hailie.
Otworzyłam oczy i odwróciłam się tak aby widzieć Hailie, spojrzała na nią i rzekłam:
-Niby czemu?- zapytałam się, patrząc jak dla Hailie co chwilę rozszerzają się źrenice.- Hymmm?
-Zimno mi..- nieśmiało odpowiedziała.
Uśmiechnęłam się, i zbliżyłam się do dziewczyny a następnie objęłam ją w pasie *raczej przytuliłam*. Hailie wtuliła się we mnie, i zamknęła oczy. Pocałowałam ją delikatnie, właśnie wtedy nastała cisza. Odsunęłam się trochę od dziewczyny, i uśmiechnęłam się do niej zalotnie. Podniosłam jedną brew oczekując na odpowiedź.
it&rsquo;s always a good time to talk about cara&rsquo;s eyebrowz

<Hailie?>

czwartek, 24 marca 2016

Od Kamili CD Ernest'a

Odwzajemniłam pocałunek i przyciągnęłam chłopaka bliżej siebie. Syknęłam z bólu, który przeszył moją czaszkę.
-Wszystko ok?
-Tak, tylko trochę za szybko ruszyłam głową.-uśmiechnęłam się i pocałowałam go delikatnie w usta.
-Wygląda pysznie.-uśmiechnęłam się jeszcze raz i złapałam za widelec i zaczęłam konsumować zaserwowane danie.

Wieczorem

Ernest pojechał do stajni, a ja siedziałam na kanapie. Spojrzałam na zegarek. 20:37. Co on tam tyle robił?
W końcu usłyszałam zgrzyt przekręcającego się kluczyka w drzwiach.
-Hej, sorki że tak długo, ale wstąpiłem do sklepu.-powiedział. Wstałam z kanapy i weszliśmy razem do kuchni. Byłam ubrana w taką sukienkę:

Podeszłam i specjalnie nachyliłam się nad blatem, ale Ern tylko odwrócił szybko wzrok i wrócił do rozpakowywania zakupów.
Przewróciłam oczami i podeszłam od tyłu i oplotłam ręce wokół jego talii, wdychając zapach jego wody kolońskiej.
-Jak Ci minął dzień?-szepnęłam mu do ucha.

<Ernest??>

Od Ernesta Cd Kamila

Położyłem się obok niej i objąłem.
-Już dobrze.
Dziewczyna leżała na mojej klatce piersiowej. Powoli zasypiałem.

****rano****

Obudziłem się, a Kami jeszcze spała. Wstałem i zrobiłem śniadanie:

Do  tego kawa.
Poszedłem do sypialni.
-Pobudka królewno. - usiadłem na brzeg łóżka.
Dziewczyna popatrzyła na mnie. Uśmiechałem się, ona również.
-Jak się czujesz?
-Już dobrze.
Zrób to! Dasz radę. W ten ją pocałowałem.

<Kamila??>

Od Kamili CD Ernest'a

-Dzięki.-powiedziałam z uśmiechem i usadowiłam się wygodnie na kanapie. Po chwili usłyszałam uderzenia pazurów i dwa dobermany wbiegły pociesznie machając swoimi króciutkimi ogonkami.
-Hej maleństwa.-przywitałam się z nimi.
-Chcesz coś do picia?-usłyszałam głos.
-Tak, poproszę. W lodówce jest sok pomarańczowy i mrożona zielona herbata. Sama robiłam i jedno, i drugie, więc jak martwisz się o te wszystkie pierdoły typu konserwanty, to są w 100% naturalne.-zaśmiałam się i wzięłam do ręki pilot od telewizora.
Obudziłam się w swoim łóżku, cała zlana potem i ze łzami w oczach. Przerażona. Najwyraźniej musiałam coś krzyknąć, bo Ernest wpadł do pokoju w rękach trzymając kij baseballowy (z pokoju gościnnego gdzie spać) i rozglądnął się po pokoju.
-Wszystko ok?!-prawie wykrzyczał.
-Tak, to po prostu...-wybąkałam przecierając oczy.-Długa historia, ale większość nocy mam ten sam sen, w sumie wspomnienie z dzieciństwa. Nieprzyjemne.-dodałam.
-Uhmm... rozumiem.-powiedział zmieszany i odwrócił się w stronę drzwi.
-Poczekaj!-powiedziałam szybko, a chłopak odwrócił się w moją stronę.
-Co jest?
-Yhm, położysz się ze mną? Będzie mi lepiej spać...-powiedziałam trochę zmieszana, trzęsącym się głosem i wciąż ze łzami parzącymi w gałki oczne.

<Ernest??>

Od Ernesta Cd Kamila

Uśmiechnąłem się do niej.
-Wieczorem panią wypiszemy.
Dziewczyna się jedynie uśmiechnęła. Jako nieśmiały chłopak, trudno mi do niej zagadać.
Gdy wypisali Kamilę, poszliśmy do mojego samochodu. Zajechaliśmy pod blok, wieżowiec (czy co to tam jest)
-Poczekaj.
-Okej - zgodziła się.
Szybko wyskoczyłem z samochodu i poszedłem do drzwi po jej stronie. Otworzyłem je i wziąłem Kamilę na ręce.
-Sama pójdę.
-Jesteś jeszcze osłabiona. - Zamknąłem drzwi nogą i przycisnąłem guzik na pilocie który zamkną drzwi samochodu. - A co wiem to królewny trzeba nosić.
Weszliśmy do windy, a potem Kamila dała mi klucz abym otworzył mieszkanie. Weszliśmy i zobaczyłem coś pięknego.
-Wow.. Ślicznie masz urządzone.
Poszedłem z nią do salonu po czym położyłem ją na kanapie.

<Kamila?>

Od Kamili CD Ernest'a

Popatrzyłam na niego z uśmiechem, rozpływając się pod dotykiem jego dłoni na moim policzku. Chciał ją zabrać, ale przytrzymałam go i przymknęłam oczy. Wzięłam głęboki wdech.
Wiedziałam że coś do niego czuję, ale nie byłam pewna czy byłabym wystarczająco dobrą dziewczyną dla tak wspaniałego faceta...
-Pani Mancuso.-wyrwał mnie z zamyślenia głos lekarza.
-Dzień dobry.-powiedziałam i uśmiechnęłam się, widząc za jego plecami chirurga który składał mi nogę.
-Miała pani do nas szybko nie wracać.-zaśmiał się. Wzruszyłam tylko ramionami.
-Jakoś tak wyszło.-odpowiedziałam wykrzywiając usta w delikatnym uśmiechu. Popatrzyłam jeszcze raz na Erna, który trzymał mnie za dłoń nerwowo podrygując nogą w oczekiwaniu na to co powie lekarz.
-Nie jest to nic poważnego. Nudności mogły byś wywołane stresem i szokiem. Bardzo lekkie wstrząśnienie mózgu, ale jak mówiłem bardzo lekkie. Podaliśmy pani odpowiednie leki i wypuszczamy panią jutro. Najlepiej, żeby pani z kimś zamieszkała na najbliższy tydzień, na wszelki wypadek. Mieszka pani z kimś?
-A liczą się psy?-zażartowałam, ale lekarz zachował swoją kamienną maskę.
-A jakaś rodzina, może przyjaciel?-pomyślałam przez chwilę o Sam, ale nie mogłam jej zaprosić. Spojrzałam na Ernesta, który już na mnie patrzył.
-Wpadniesz?-wyszeptałam pół żartem pół serio, na tyle cicho, żeby lekarze nie usłyszeli.

<Ernest??>

Od Ernesta Cd Kamila

-Spokojnie. - powiedziałem zdejmując bluzę. - Mogę? - powiedziałem pokazując miejsce na łóżku?
-Hhm nie krępuj się.
Usiadłem obok niej. Te jej błękitne oczka patrzyły tak na mnie. Pogłaskałem ją po głowie poprawiając jej fiolet włosy.
-Przykro mi.
-Czemu? - spytała
-Mogłem być bardziej ostrożny. A tak w ogóle.. Boli Cię coś jeszcze?
-Trochę głowa.
-Wszystko będzie dobrze. - uśmiechnęłam się.
Jest taka piękna. Z duszy i z wyglądu. Ale nie sądzę, aby coś do mnie czuła....

<Kamila??>

Od Kamili CD Ernest'a

Poczułam jak ostry ból przeszywa tył mojej głowy. Przez chwilę zapadła ciemność, gęsta i ogłuszająca. Dopiero po chwili zrozumiałam co chłopak do mnie mówi.
-Harpon...-wymruczałam i próbowałam usiąść, ale to był błąd. Poczułam jak żołądek podsuwa mi się do gardła. Przechyliłam się, tracąc dzisiejsze śniadanie. Spojrzałam na Ernest'a przepraszająco, gdy zobaczyłam że ubrudziłam mu koszulkę.
-Przepraszam... musimy po niego iść...-powiedziałam wyraźniej. Ern pomógł mi wstać i wsadził na Ekwadora. Resztkami siły trzymałam się w siodle. W końcu znaleźliśmy ogiera. Chłopak poszedł po niego, a ja poczułam jak kolejna fala zawrotów uderza mnie ze zdwojoną siłą. Przed oczami zapanowała ciemność, czułam tylko jak powoli ześlizguję się z siodła.

***

Obudziłam się w jasnej sali. Przez potworny ból głowy słyszałam tylko głośne pikanie. Rozejrzałam się dokoła, nie wiedząc co się stało.
Poczułam czyjąś dłoń na mojej. Poderwałam się szybko, kiedy wróciły mi niedawne zdarzenia, a razem ze mną śpiący obok człowiek. Jak się chwilę później okazało Ernest.
-Musimy po niego iść! Harpon jest w lesie! Musimy..-nie dokończyłam bo mężczyzna z powrotem pociągnął mnie do pozycji leżącej.
-Spokojnie, Harpon jest już w stajni, a ty musisz odpocząć.
-Ale...
-Nie ma żadnego ale!-powiedział stanowczo, a ja opadłam na poduszki nie chcąc się kłócić. Moje oczy powędrowały w kierunku plamy na ubraniu Erna. Zalałam się rumieńcem, gdy uświadomiłam sobie po czym to jest.
-Przepraszam, nie chciałam...-powiedziałam zmieszana.

<Ernest??>

Od Ernesta

-Niezły przypał.... Za to to nie ty w nocy zaliczyłaś niezłą wtopę. Nie wiem czy to krzesło się jeszcze nadaję. - uśmiechnąłem się.
-To idziemy na konie? - powiedziała dopijając konie.
-No ba.
Doszliśmy do stajni.
-Jakiego konia wybierasz?
-Harpona.
-Jesteś pewna?
-No dam sobie z nim radę.. A ty?
-Ekwadora.
Wyczesałem, a potem poszedłem po sprzęt Ekwa. Wyszliśmy przed stajnię. Poczekałem jeszcze, dosłownie dwie minuty na Kamilę. Potem wyszła z gotowym do jazdy konie.
-Gdzie jedziemy?
-Do lasu... Jeszcze nie jeździłam tamtymi ścieżkami. - oznajmiła.
-Ja również. - powiedziałem wysyłając jej uśmiech. - Nie powinniśmy się zgubić. - zaśmiałem się.
Stępowaliśmy w stronę lasu. Gdy do niego wjechaliśmy weszliśmy w kłus. Potem szaleńczy galop aby pokonać pień drzewa. Popatrzyłem się na Kamilę która rzuciła mi wyzwań cze spojrzenie. Przytaknąłem głową. Szaleńcza prędkość i piękny przeskok przez przeszkodę. Idealnie nam to wyszło. Kamila mnie wyprzedzała do puki... Lis przyskoczył nam przez drogę. Harpon zadębował, Kamila trzymała się, ale gdy powtórzył to upadła na ziemię. Szybko zeskoczyłem z konia i podbiegłem do niej.
-Ka...Kamila? Kamila nic Ci nie jest?
Dziewczyna coś tam mruczała, ale nie zrozumiałem tego.
-Kamila?!
-Hymmm?
-Kami. - mówiłem przerażony. - Słyszysz mnie?

<Kamila??>

Od Kamili CD Ernest'a

Przetarłam oczy wierzchem dłoni i odblokowałam telefon klikając w wiadomość od Erna. Przeczytałam ją dość powoli, mrużąc oczy i na początku z trudem rozpoznając litery. Dopiero gdy mgła senności opadła na tyle, żeby celnie trafiać w litery mogłam skleić normalne zdanie.

Teraz wstałam. Nie jest tak źle, chyba powinnam zapytać Ciebie.

Nie przesadzaj, kilka siniaków i rozwalona głowa...

Co?! Co się stało?!

Krzesło się stało...

Haha, uważaj następnym razem.

"Następnym razem"?

A myślałeś że tak łatwo dam Ci się wywinąć? Za niedługo powtórka, nieźle się wkopałeś :')

Ściągnęłam z siebie piżamę i już miałam wchodzić pod prysznic kiedy usłyszałam wibracje telefonu. Wyszłam naga do sypialni (z dość duuużym oknem) i sięgnęłam po przedmiot. Podniosłam głowę i dopiero wtedy zauważyłam gapiącego się faceta z apartamentu w wieżowcu naprzeciwko.
Zasłoniłam się rękami i wbiegłam do łazienki. Spojrzałam na wyświetlacz.

Będziesz dzisiaj w stajni?

No jasne, tylko wezmę prysznic i jadę. Mam nadzieję że lubisz psy, bo dzisiaj poznasz moje dzieci :D

~~~~Koło 12~~~~

Wysiadłam z samochodu i sięgnęłam po smycze leżące na tylnym siedzeniu. Przypięłam je do szelek Shakry i Maroon'a. Wyskoczyły radośnie z samochodu. Ruszyliśmy w stronę budynku.
Po piętnastu minutach spotkaliśmy Ernest'a. Podeszłam i przytuliłam go jedną ręką.
-Cześć, poznaj proszę Maroon'a-powiedziałam drapiąc za uchem psa.-oraz Shakrę.-poklepałam suczkę delikatnie po grzbiecie.
-Cześć wam.-powiedział i nachylił się.
-Opowiem Ci coś śmiesznego.-powiedziałam przypominając sobie sytuację z rana.
-Co się stało?
-Bez kawy nic nie powiem.-powiedziałam z uśmiechem i pociągnęłam go za rękę prowadząc do małego salonu.
Zrobiliśmy sobie po kubku gorącego napoju, Ern wypił prawie połowę na raz, a ja opowiedziałam mu swoją poranną historię i paradowanie nago przed oknami.

<Ernest??>

Od Ernesta Cd Kamila

-To może....Pójść do sdomu się  by się... przydało? - powiedziałem obejmując Kamilę
-Tak... Tak....
Nie zapomniałem odprowadzić Kamili do domu. Oj nie. (XD)
Gdy doszedłem do domu oczywiście. Wszedłem jak najciszej... Ale ups, akurat to krzesło musiało stać na drodze do szczęścia. Te jedno cholerne drewniane krzesełko kuchenne! Było ciemno miałem prawo nie zauważyć. Ale co! Łubudu i JEB z całym impetem na kafelki w kuchni. Tak naprawdę dużo nie poczułem. Może małe JEBNIECIE łbem o ziemię! Tego nie dało się nie poczuć.
-Co tu się dzieję!
-Nic..-mlasnąłem- się wszystko naprawi.
-Ty na początku siebie napraw! I, jeśli masz wracać po nocach to chociaż nie budź ludzi w nocy.
-Luziiik.
Wstałem i poszedłem do siebie do pokoju gdzie ległem na łóżku i zasnąłem.

****Rano****

Napisałem sms do Kamili

Wstałaś? Jak się czujesz?


<Kamila??>

Od Max'a - Praca


PRACA

Teraz indywidualka na Harponie. Będzie jazda, bo będą skoki. Samanta zostawiła nam dużą ujeżdżalnię. Dziewczyna o imieniu Julie podeszła do jego boksu i pogłaskała go z uśmiechem.
- Czyść go i siodłaj. Nie jest w sumie taki brudny, a z kopytami uważaj.
Powiedziałem oparty plecami o boks Domino.
- Dobrze, jakie ma siodło?
- Coś jakby westernowe, ale z rączką zamiast rożka.
Odpowiedziałem na jej wcześniejsze pytanie. Kiedy była gotowa poszliśmy na ujeżdżalnię i zaczęła stępować.
- Mogę porobić jakieś ćwiczenia?
Spytała po chwili ciszy.
- Tak, ale nie szalej za bardzo.
Uśmiechnąłem się tylko obserwując zachowanie konia.
- Spokojnie, Harpon...
Uspokajała trochę spłoszonego jakimś dźwiękiem z zewnątrz konia.
- Masz szczęście, że nie zaczął jeszcze brykać. Może dziś będzie grzeczny.
- Mam nadzieję.
Prychnęła stłumionym śmiechem.
- Mogę na chwilę cię opuścić? Stępuj...
Spytałem czekając na odpowiedź.
- Hm? Tak, pewnie...
Wyszedłem na chwilę z ujeżdżalni słysząc niespokojne rżenie. Jeden z moich koni zaklinował sobie nogę o boks, musiałem więc działać. Wróciłem na ujeżdżalnię po małej chwili.
- Dobra, kłusem.
Wydałem polecenie. Ogier opierał się nieco, na co klepnęła go batem, więc poszedł niezadowolony. Po chwili przyszedł czas na galop.
- Tylko nie rozbujaj się za bardzo, bo zmniejszysz swoje szanse na przeżycie.
Zaśmiałem się. Przytaknęła tylko i pojechała. Bryk, drugi, trzeci, baranek, jeździec na szyi konia, dziki cwał, jeździec na ziemi, nie przerywanie poprzedniej czynności, bryk z podwójnym kopnięciem, kilka baranków, wpadnięcie w ścianę. Koniec akcji. Zakaszlałem tylko na Julie, która już stała cała i zdrowa obok mnie i patrzyła na to wszystko.
- Idź po niego. Stęp.
Tak też zrobiła. I właśnie kończyliśmy jazdę, gdyby nie to, że ktoś uderzył drzwiami konia. Oczywiście znów zaczął wariować.
- Saaaam...
Warknąłem z zaciśniętymi zębami.
- Ups.
- Ja ci dam 'ups'! Już dziś jedna podobna akcja była.
Pogroziłem jej palcem i przytuliłem. Nic się nie stało, więc jeździec zsiadł z konia i zakończyliśmy jazdę. Wreszcie chwila spokoju...

Od Max'a - Praca

PRACA

Byłem wyczerpany terenem. Max, to tylko dwie godzinki, bez paniki, bez paniki... Wypiłem w biurze jakąś kawę i wybrałem się po trzy klacze. Maszę, Dungę i Nimfę. Dzieci, które na nich jeździły były w różnym stopniu zaawansowania, jedna potrafi galopować, inna kłusować, a ta na Maszy ledwo kłusuje. W wieku też są różne. Cóż, trzeba będzie się trochę pomęczyć. Kiedy tylko przyszły pokazałem im gdzie co jest i szykowały swoje konie. Ja w tym czasie trochę im pomagałem i w sumie myślałem, jak to zrobić z tymi galopami...w pewnym momencie zadzwonił do mnie telefon.
- Tak?
- Cześć Max, słuchaj...mam teraz jazdy na dużej ujeżdżalni, druga jest zajęta. Idziesz na małą, czy odkrytą, bo chyba się nie zmieścimy...
Usłyszałem głos Sam.
- Wiesz...czemu nie iść na odkrytą.
- Idź, dzieci się dotlenią.
Zaśmiała się.
- Masz jakieś jazdy za godzinę?
- W planach nie, ale w każdej chwili może ktoś zadzwonić.
- Ok, jakby co rezerwują dużą na indywidualkę, bo będą ostre skoki.
- Dobra, pa.
- *cmok*
Wyłączyłem telefon i sprawdziłem popręgi i tak dalej. Poszliśmy na odkrytą ujeżdżalnię, ponieważ jest coraz to słoneczniej. Dziewczyny i jeden chłopak wsiedli na konie i pojechali stępem. Koło w jedną i koło w drugą, jakieś ćwiczenia w międzyczasie...kłus. Każdy kłusował, Jimmy ledwo,
ale dawał rady. Tinę nauczę galopu na lonży, Dunga powinna świetnie się sprawdzić, zaś Honey spokojnie będzie galopować na Nimfie.
- Ok, galopy. Ty, Jimmy, kłusuj sobie powolutku w środku, wokół ciebie galopuje Honey, zaś zostawcie nam trochę miejsca na lożnowanie Dungi i Tiny...
Powiedziałem i tak też zrobiłem. Wszystko się udało, przeszli do stępa. Odprowadziliśmy konie do stajni i rozsiodłaliśmy. Uf, teraz jazda indywidualna i na szczęście ostatnia.

Od Max'a - Praca

PRACA

Byłem wyczerpany terenem. Max, to tylko dwie godzinki, bez paniki, bez paniki... Wypiłem w biurze jakąś kawę i wybrałem się po trzy klacze. Maszę, Dungę i Nimfę. Dzieci, które na nich jeździły były w różnym stopniu zaawansowania, jedna potrafi galopować, inna kłusować, a ta na Maszy ledwo kłusuje. W wieku też są różne. Cóż, trzeba będzie się trochę pomęczyć. Kiedy tylko przyszły pokazałem im gdzie co jest i szykowały swoje konie. Ja w tym czasie trochę im pomagałem i w sumie myślałem, jak to zrobić z tymi galopami...w pewnym momencie zadzwonił do mnie telefon.
- Tak?
- Cześć Max, słuchaj...mam teraz jazdy na dużej ujeżdżalni, druga jest zajęta. Idziesz na małą, czy odkrytą, bo chyba się nie zmieścimy...
Usłyszałem głos Sam.
- Wiesz...czemu nie iść na odkrytą.
- Idź, dzieci się dotlenią.
Zaśmiała się.
- Masz jakieś jazdy za godzinę?
- W planach nie, ale w każdej chwili może ktoś zadzwonić.
- Ok, jakby co rezerwują dużą na indywidualkę, bo będą ostre skoki.
- Dobra, pa.
- *cmok*
Wyłączyłem telefon i sprawdziłem popręgi i tak dalej. Poszliśmy na odkrytą ujeżdżalnię, ponieważ jest coraz to słoneczniej. Dziewczyny i jeden chłopak wsiedli na konie i pojechali stępem. Koło w jedną i koło w drugą, jakieś ćwiczenia w międzyczasie...kłus. Każdy kłusował, Jimmy ledwo,
ale dawał rady. Tinę nauczę galopu na lonży, Dunga powinna świetnie się sprawdzić, zaś Honey spokojnie będzie galopować na Nimfie.
- Ok, galopy. Ty, Jimmy, kłusuj sobie powolutku w środku, wokół ciebie galopuje Honey, zaś zostawcie nam trochę miejsca na lożnowanie Dungi i Tiny...
Powiedziałem i tak też zrobiłem. Wszystko się udało, przeszli do stępa. Odprowadziliśmy konie do stajni i rozsiodłaliśmy. Uf, teraz jazda indywidualna i na szczęście ostatnia.

Od Max'a - Praca

PRACA

Jej! Teraz teren grupowy, dziesięć osób w moim wieku plus ja. Ja oczywiście na Arancie, jest wspaniały do terenów. A raczej do płoszenia się w terenach, ale ja go i tak bardzo lubię. Nie czekałem na innych, wybrałem najbardziej ekstremalne konie, bo to grupa zaawansowana i czyściłem już Aranta. Kiedy wszyscy się zeszli i zaczęli czyścić i siodłać swoje konie mój był już gotowy i niecierpliwił się stojąc w swoim boksie. Kopał weń i nerwowo rżał. Pospieszałem ich trochę, przynosiłem sprzęt i pomagałem szybko czyścić konie, aby nie marnować czasu. Po piętnastu minutach każdy miał już wyczyszczonego konia, ja zaś pomagałem siodłać tym, którzy jeszcze tego nie zrobili. Mój koń w tym czasie cholernie się nudził i co jakiś czas musiałem go uspokajać. Sprawdziłem jeszcze raz obecność, spytałem jak się czują, albo czy ktoś jednak nie chciałby z nami pojechać. Jednak wszyscy byli zdrowi i chętni. Wyprowadziliśmy wszyscy konie z boksów. Przed stajnią wszystkim jakby co sprawdziłem popręgi. Również kazałem im skrócić o dziurkę strzemiona, które były dopasowane długością pięść-pachwina. Wreszcie wszyscy wsiedli na konie. Były to najbardziej narowiste konisie. Z pewnością większość pozna dziś glebę.
- Stępem marsz!
Krzyknąłem donośnie i większość koni od razu ruszyła. Były też takie, które zamiast tego cofały, albo strzeliły baranka i dopiero ruszyły stępem.
- Gdzie dokładnie jedziemy?
Spytała dziewczyna na Nimfie.
- Mam całą trasę. Pole, łąka, jezioro, małe pole z dołkami, duże pole z dołkami, mały las, średni las i duży las, po czym wjeżdżamy w kawałek ogromnego boru, gdzie czeka nas nagroda.
Udaliśmy się więc stępem na pole. Nie było bardzo rozległe, ale łyse i miękkie. Tu można spokojnie spadać - pomyślałem i uśmiechnąłem się. Na polu chciałem przejść już do kłusa, aby łąkę zwiedzić kłusem.
- Ok, kłusem marsz!
Odwróciłem się do nich chwilowo i zachwiałem się o mało nie spadając z Aranta, który kopnął tylnymi kopytami w powietrzu. Dalej kłusowałem. Ku mojemu zdziwieniu był później dość grzeczny, ale zaczepiał inne konie. Ciągle kopał się z Szarantem, a do klaczy wywijał wargi.
- Odjedźcie tymi klaczami, bo zaraz kogoś pokryje...
Zaśmiałem się. Wjeżdżaliśmy na łąkę. Kłusem wyciągniętym pokonaliśmy całą jej odległość. Przy okazji rozmawialiśmy, pierwsi pospadali już z narowistych koni, ja właśnie trzymałem się kurczowo grzywy konia, który kręcił się w kółko próbując mnie zrzucić. Byłem poza siodłem. Udało mi się podnieść, ale z kilkoma barankami.
- ARANT.
Warknąłem. Zdziwiony koń popatrzył na mnie przekrzywiając głowę i kłusując jednocześnie. Wjechaliśmy na teren jeziora, które...musieliśmy przejechać!
- Dobra, nie spadać do wody i nie topić się, bo ja po was nie będę skakał z konia. Trzymać się grzywy, nie powinny cudować w wodzie...
Wszyscy wyszli z jeziora cało, wystarczyło teraz kilka kroków i jesteśmy na małym polu.
- I galopem! Konie będą skakać przez dołki i rowy, kto spadnie niech wsiada i jedzie dalej!
Wszyscy ruszyli niemal cwałem, kopyta jedenastu koni dudniło szaleńczo skacząc równocześnie. Strzelałem fotki małym aparatem, który przypiąłem do bluzy. Później zgram to na komórkę i wyślę innym ludziom ze stajni. To było świetne przeżycie, cwałować na wierzgającym koniu i jeszcze skakać...zaraz byliśmy już na dużym polu z dołkami.
- OK, MAŁY LAS, DO STĘPA!!!
Krzyknąłem żeby wszyscy mnie słyszeli.
- Wszyscy są?
- Tak.
Uśmiechnąłem się więc i bardzo zmęczone konie stępowały powoli przez cały teren małego lasu. Na terenie średniego lasu kłusowaliśmy, nikt nie spadł, bo konie nadal były szaleńczo zmęczone. Niechętnie biegły powolnym kłusikiem. Na chwilę przeszliśmy do galopu, który wyglądał, jak galop na kucykach. Duży las przejechaliśmy w połowie kłusem, ale konie same zwalniały, więc w połowie też stępem. Do ogromnego boru wjechaliśmy już galopem.
- Ok, nagroda. Stop, zatrzymać konie. Pogoń za 'dzikim koniem', czyli moim Bandeere'm. Kto pierwszy wsiądzie na niego na oklep, nie schodząc ze swojego konia wygra konkurencję.
Nie ukrywam, konkurencja ta była wyjątkowo trudna, sam nie brałem w niej udziału. Patrzyłem tylko jak mój sprytny ogier ucieka wszystkim innym, którzy kłusują w jego stronę. Wreszcie ktoś zajechał go od przodu i skoczył nań, po czym obrócił się 180 stopni i był już na oklep na pędzącym i wierzgającym Bandeere'u. Ale wygrał i to było najważniejsze. Zawołałem konia który popatrzył na mnie i kłusował ochoczo w moją stronę.
- Przesiadam się na niego. Grzeczny konik... oklaski dla Carola.
Carol - zwycięzca, usiadł znów na Szarancie, a Aranta de Fonse prowadziłem za wodze siedząc na Bandeere. Tak dojechaliśmy do domu po trzech godzinach, rozsiodłaliśmy konie i wyprowadziliśmy na pastwiska.

Obserwatorzy