PIERWSZE SPOTKANIE
-Phhy, nie wiem -zwróciłam się do Cary- Czy jesteś z nim dla sławy, odegrania się na mnie czy z politowania nad nim -przeszyłam go wzrokiem i odeszłam do mojej klaczy Lol. Jej imię idealnie opisywało całe te zdarzenie. Zayn jest zwykłą marionetką z rękach Cary, robi z nim to co chce, to on musi pod pasować się do niej a nie na odwrót. Pogładziłam białą po szyi i zerkałam na gołąbeczki kontem oka. Ogarniało mnie wielkie niezrozumienie. Ale szczerze nie żałowałam wyjazdu z Paryża. Teraz czekałam na moją pokrewną duszę, która nie miałaby kopyt. Na jazdę wybrałam się dzisiaj z Myszatą, postanowiłam popracować z nią na placu o godzinie ustalonej przez Max'a, który prowadził dzisiaj wszystko. Okazało się, że jazda będzie kilkuosobowa. Ja, Cara, Zayn. Nie byłam zła na nikogo, nikomu też nie miałam nic za złe. Jedyne czego potrzebowałam to chyba szczerej rozmowy, aby raz na zawsze wszystko zakończyć i zacząć coś bez zobowiązań. Na placu wszystko szło spokojnie do czasu gdy koń Cary -Mistral, zaczął wariować a Myszata zaczęła stawiać się z nim. Konie zaczęły lekką walkę, którą za wszelką cenę z Carą próbowałyśmy zakończyć. Lecz starcie koni wyglądało coraz groźniej!
<Cara? Hailie nie spadnie z konia i nie chciałabym krzywdy klaczki XD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz