czwartek, 24 marca 2016

Od Max'a - Praca

PRACA

Teraz jazda grupowa. Przyszło z pięć dzieci z rodzicami, którzy usiedli już na sianie na ujeżdżalni, a ja pomagałem dzieciom, które może chodziły do gimnazjum, więc nie takim małym dzieciom czyścić i siodłać najukochańsze koniki, jakie wpadły w moje ręce. Dam im popalić, mają Rose, Nimfę, Okarynę, Nissy i wyjątkowo Magnata. Pozwoliłem jednemu 'dziecku', żeby się na nim przejechało, co mi tam. Kiedy wszyscy byli w pełni gotowi, czyli mieli toczki na głowach, odpowiednie buty, rękawiczki, czyste i ubrane konie poszliśmy na ujeżdżalnię. Zaczęliśmy jazdę. Stęp, tylko troszeczkę na rozruszanie kości. Kłus. Tu też nie było więcej problemów. Powstrzymałem się jednak od skoków, bo pięć koni na jednej, nawet dużej ujeżdżalni mogłoby przecież tak się rozhulać, że tylko zeskrobywać jeźdźców z ziemi... Każdy pojedynczo galopował. Przyznawałem im dla zabawy punkty za galop, kto miał najwięcej wygrywał darmową jazdę ze mną. Kiedy każdy już przegalopował dwa kółka w jedną i dwa kółka w drugą stronę, wszyscy stanęli końmi w jednaj linii.
- Magnat 3/5, Okaryna 4/5, Rose (tu stłumiony śmiech)1/5, Nimfa 4/5 i Nissy 5/5. Wygrywają Nissy i Martha, gratuluję.
Uśmiechnąłem się tylko i nakazałem im stępować. Później koniec jazdy, wszyscy rozsiodłali konie i pojechali w swoje strony. A na mnie czeka jeszcze kilka jazd...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy