czwartek, 24 marca 2016

Od Ernesta

-Niezły przypał.... Za to to nie ty w nocy zaliczyłaś niezłą wtopę. Nie wiem czy to krzesło się jeszcze nadaję. - uśmiechnąłem się.
-To idziemy na konie? - powiedziała dopijając konie.
-No ba.
Doszliśmy do stajni.
-Jakiego konia wybierasz?
-Harpona.
-Jesteś pewna?
-No dam sobie z nim radę.. A ty?
-Ekwadora.
Wyczesałem, a potem poszedłem po sprzęt Ekwa. Wyszliśmy przed stajnię. Poczekałem jeszcze, dosłownie dwie minuty na Kamilę. Potem wyszła z gotowym do jazdy konie.
-Gdzie jedziemy?
-Do lasu... Jeszcze nie jeździłam tamtymi ścieżkami. - oznajmiła.
-Ja również. - powiedziałem wysyłając jej uśmiech. - Nie powinniśmy się zgubić. - zaśmiałem się.
Stępowaliśmy w stronę lasu. Gdy do niego wjechaliśmy weszliśmy w kłus. Potem szaleńczy galop aby pokonać pień drzewa. Popatrzyłem się na Kamilę która rzuciła mi wyzwań cze spojrzenie. Przytaknąłem głową. Szaleńcza prędkość i piękny przeskok przez przeszkodę. Idealnie nam to wyszło. Kamila mnie wyprzedzała do puki... Lis przyskoczył nam przez drogę. Harpon zadębował, Kamila trzymała się, ale gdy powtórzył to upadła na ziemię. Szybko zeskoczyłem z konia i podbiegłem do niej.
-Ka...Kamila? Kamila nic Ci nie jest?
Dziewczyna coś tam mruczała, ale nie zrozumiałem tego.
-Kamila?!
-Hymmm?
-Kami. - mówiłem przerażony. - Słyszysz mnie?

<Kamila??>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy