NOWE MIEJSCE
-Rozumiem, że niezbyt fajnie. Nie mówmy o tym, ale doceniam cię -kiedyś byłam na największych targach koni rzeźnych w Skaryszewie. To było okropne. Nie chcąc o tym myśleć czekałam na zmienienie tematu. Mad wyglądał na wrażliwego człowieka. Przez to co robiła jego rodzina jest wegetarianinem. Doceniam to poświęcenie.
-Dzięki, masz racje nie gadajmy o rzeczach na które nie mamy zbyt wpływu -uśmiechnął się lekko co mnie zmyliło. Domyśliłam się tylko, ze to na pociechę.
-Zawracajmy do mi chyba odmarzną palcę! -pocierając ręce powiedziałam. Uwiąz Viri miałam zarzucony na zgięciu ręki. Jest tak kochaną i delikatną klaczą, że nigdy nie rwie się i nie ucieka nawet wystraszona. A jak już to zawsze jakoś daje radę ją złapać szybko.
-Też o tym myślałem -powiedział jednocześnie zakręcając koniem.
-Ej, masz jakieś plany na dzisiaj? -uniosłam jedną brew spoglądając na niego.
-Średnio a co?- zrobił pytającą minę na co nie mogłam powstrzymać uśmiechu.
-Co ty na randeczkę -zaśmiałam się a on spojrzał na mnie ze zmarszczonym czołem i szerokim uśmiechem. -Nie no luz, chciałam się bliżej poznać, co ty na imprezę wieczorem?
<Mad??>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz