PRACA
Popatrzyłam na dwór. Jeszcze nie było ciemno. Otworzyłam jeden z boksów. Koń na mnie popatrzył. Pogłaskałam jego grzywę i chwyciłam ogłowię. Chciałam iść ale koń stanął dęba. Ale jednak znałam pewną sztuczkę. Wyciągnęłam z kieszeni marchewkę i pomachałam ną przed klaczką. Ona zadrżała nie ufnie, ale już po chwili szła za mną. Zaprowadziłam ją na pastwisko i puściłam. Klacz od razu zaczęła brykać. A ja poszłam do stajni. Chwyciłam widły i przekładałam stare siano na bok. Gdy tylko boks był pusty wsypałam nowe. I nalałam świeżej wody... Gdy skończyłam sprzątać boks poszłam po klacz. Ona nie chciała iść. Ale w końcu mi się udało. Ale gdy patrzyłam po stajni widziałam jeszcze boksy idealne do pracy. Może jeszcze coś zrobię?...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz