POCZĄTKI SĄ ZAWSZE TRUDNE
Gdy siedziałam na polanie poczułam naglą chęć szybkiego galopu w terenie . Wstałam i poszłam do stajni . A Abi została bo miała dosyć wszystkiego . Gdy szłam już myślałam którego konia zabiorę . Nagle przypomniała mi się miła i grzeczna klacz . Łexi . Weszłam do stajni i podeszłam do boksa . Gdzie już z daleka słychać było wesołe rżenie . Otworzyłam drzwiczki . A z pułki zabrałam sprzęt do jazdy w terenie . Nawet nie wyprowadzając klaczy wsiadłam na nią . Pociągnęłam wodze , a ona stępem ruszyła na dwór . Gdy tylko byłyśmy na zewnątrz popędziłam ją do kłusu . Gdy jechałam zobaczyłam że jakiś chłopak siedzi na koniu i jedzie na przód .
- Chyba jeszcze się nie poznaliśmy.
Powiedziałam i do niego podjechałam .
- Leja .
Chciałam mu podać rękę . Ale odległość na to nie pozwalała . On uśmiechnął się i powiedział zamyślonym tonem.
Leon ale możesz też mówić Leo .
Też się uśmiechnęłam . Konie czekały na polecenia . Były trochę złe że nie jedziemy .
- Mogę z tobą jechać ?
Popatrzyłam na klacz . która już kopytem skrobała ziemię . Te konie nie mogły ustać w miejscu !
<Leon? Lub ktoś inny może przerwie rozmowę>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz